Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/148

Ta strona została przepisana.

przed nim jakiś różowy, woniejący liścik i uciekła. W liście była prośba o przebaczenie, a po prośbie przyrzeczenie uległości. „Czuję, że wkrótce umrę — pisała — osierocając kogoś, kogo jeszcze niema na świecie, ale nie chcę po sobie zostawiać złego wspomnienia. Przebacz przyszłej mateczce“ itd. Strumieński wybiegł za nią, znalazł ją z twarzą zapłakaną, do której kurczowo przyciskała chusteczkę. Odejmował więc rączki od twarzyczki, pocieszał, całował, uspokajał, błogosławił ją itp. brednie wyrabiał, ponieważ nowina, udzielona mu przez Olę, wstrząsnęła nim i zmusiła go do traktowania jej na seryo. Jego komedya przerwała się w samą porę. Udobruchawszy Olę, wyszedł z nią na ogród, a uważając, że to on jest przyczyną jej przyszłych cierpień, rozserdeczniał się. Zgodził się już na wszystko: na wizytę u pp. X-ów i na wyjawienie jej celu swoich tajemnych wycieczek — bo uznał za rzecz samą przez się zrozumiałą, że jej szło także i o to. Więc, gdy przechodzili koło muzeum Angeliki, zapytał żartobliwie: „Aha! czy ja ci nigdy tych osobliwości nie pokazywałem? Nie? Ano, to chodźmy tam. Ale tam jest tak zagracone, taki nieporządek, proch, pajęczyny...“
Była to kaplica, stojąca na wysokiem podmurowaniu, wewnętrzne zaś jej urządzenie miało pretensyę, żeby je nazwać oryginalnem lub egzotycznem. Ołtarz zasłonięty był czarną draperyą, na tle której widniał kościotrup anioła, — symbol właścicielki tego ustronia. Ściany były wyłożone grupami i kolumnami kamiennemi tak, że całe wnętrze naśladowało poniekąd grotę bazaltową. Odpowiednia do tego była i flora: drzewa ze sztucznymi liśćmi i kwiatami, o takich kombinacyach barw i kształtów, jakby ten, co je sfabrykował, odtwarzał z fantazyi rośliny rosnące na Marsie lub Uranusie. Były dalej kol-