lekcye pięknych motyli i chrząszczy, kilka wypchanych; ptaków, muszle morskie, próżne klatki, w których dawniej były zamknięte ptaki, ale po śmierci Angeliki wyzdychały, bo Strumieński zapomniał je karmić. Przez wielkie okno w suficie, tudzież dwa okna w południowej ścianie wpadało obficie światło. — Wszystko to bardzo się Oli podobało, zauważyła tylko, że tu panuje miły artystyczny nieporządek, chociaż wnet potem obiecała zaprowadzić i tu ład i szyk, aby to ustronie wyglądało jak cacko, aby mężulek, jeżeli zechce kiedy pomarzyć o jej rywalce, miał przynajmniej wszelką wygodę.
Obrazów było mnóstwo: na sztalugach, niektóre-wprawione w sufit albo w ściany, inne w ramkach lub albumach. Wiele kopii, wiele pozaczynanych i wkrótce porzuconych szkiców, czasem na jednem i tem samem płótnie plan jakiegoś obrazu przepływał w inny, tworząc dziwaczną całość. Ola patrzyła z wielkiem zaciekawieniem, nie szczędząc czasem słów zachwytu. Rzeczywiście zapomniała, że jest na gruncie swej duchowej rywalki[1], oddała się tylko wrażeniom ciekawości. — W zbiorze obrazów było naprzód kilka pejzaży o nastroju ponurym i marzycielskim. Bardzo zastanowił ją obraz, przedstawiający głębinę morza wokoło zatopionego okrętu, a potem obraz toni morskiej, w której pływały zamiast chełbi białe mózgi ludzkie z przyczepionymi do nich, niby włosami, rdzeniami pacierzowymi i pękami nerwów. Niektóre mózgi płynęły spokojnie, inne goniły za sobą i oplątywały się wzajemnie nerwami: symbol miłości platonicznej. Ola, która od Gasztolda nauczyła się blagować nieco o obrazach, rzekła, że to pomysł nie malarski ale literacki, co przyznał Strumieński, dodając: „dużoby o tem mówić“. Objaśnił też, że naumyślnie dla
- ↑ Motywy bezpośrednie działające czasem wbrew właściwemu psychologicznemu schematowi sytuacyi. Por. str. 332. autonomia okoliczności.