Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/172

Ta strona została przepisana.

niem w zajęciach gospodarskich, tudzież w różnych sportach itd.
Raz zaproszono ich na polowanie. Strumieński nie chciał w niem wziąć udziału, bo miał jeszcze dawną pretensyę, żeby Wilcza była wyspą intelligencyi a nie głupich zabaw. Ola natomiast zaczęła narzekać, że ją więzi w domu, jest o nią zazdrosny itd. Wówczas on wyznał jej, że przecież jego ojca zabito na polowaniu, że jego samego niegdyś jako chłopaka używano do nagonki. To wzruszyło ją, postanowiła pozostać w domu i tą małą uległością ujęła go tak, że oświadczywszy: Ale co ja sobie tam będę z tego robił! pojechał z nią na owo polowanie. Odtąd dogadzał wszystkim jej życzeniom tego rodzaju, „cywilizował się“. Ola tryumfowała: wygrałam, przyszedł do rozumu.
A właściwie prawdą było tylko to, że Strumieński sam zaczął powątpiewać o wartości problemu Angeliki. Przedewszystkiem, dotknąwszy śmieszności, cofnął się jak sprężyna, zaprzestał dręczyć żonę, a zaczął szanować jej „kobiecość“, tem bardziej, że także ich miłość zaczęła mieć swoją historyę, swoje skrytki, wspomnienia, kłótnie, przeprosiny, stałe pieszczoty i słodycze. Urobił się między nimi pewien modus amandi, wzbogacany od czasu do czasu nowościami. Z drugiej strony powstawał w nim dość często przesyt z powodu fizycznej miłości, znużenie, wyczerpanie niby do dna siebie i jej; bywał w sąsiedztwie myśli, że „miłość“ nie tylko nie jest bezdenna, ale że to dno jest nawet bardzo blisko, że ostatecznie cała sprawa redukuje się do... tant de bruit pour une omelette. Chcąc się wycofać z zajmowanego dotąd fortu, robił sobie wyrzuty, czy może nie przeholował, czy nie „kaprysi“, — bo czegóż-to on żądał właściwie? Nie wiedział. (A niedawno wiedział.)