Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/174

Ta strona została przepisana.
VIII. Naturam expellas furca ..

I
Ideałem byłoby właściwie opisywać bezpośrednią rzeczywistość, w czasie teraźniejszym, ze wszystkimi szczegółami — i na takim materyale dopiero wypowiadać swe spostrzeżenia i uwagi. Ale uważam to zadanie za niesłychanie trudne, tem trudniejsze, że dotychczasowa metoda powieściopisarska, polegająca na kreśleniu fałszywych wycinków z życia, przeważnie rozmówkowa lub nastrojowa, przyzwyczaiła nas do tylu formułek i sposobów upraszczania rzeczywistości, z których się trudno otrząść, że prawie zatarasowała nimi widok na ogromne nietknięte obszary. Dlatego zadowalam się streszczaniem jakiegoś materyału, który nibyto leży w całości przedemną; streszczam go zaś, kratkuję, prześwietlam, posługując się często abstrakcyami, jużto znanemi, jużto wynalezionemi przeze mnie. Ale mimo to usiłowaniem mojem w „Pałubie“ jest docierać wciąż do tych warstw życia, gdzie ono abstrakcyi urąga, z pod uogólnień się usuwa i objawia się jako trudne do rozwikłania, rozpaczliwe, wyjątkowe. Wyjątkowe — więc właśnie z zatrzymaniem tych cech przypadkowych, które wedle recepty dotychczasowych estetyków (zwłaszcza w zakresie dramatu) odrzucać należało, aby niby wydobyć to, co jest „wieczne“, „istotne“, „typowe“, a więc czego ani zrozumieć, ani wyobrazić sobie nie można, — czyli co nie istnieje, a co zaopatrzone przymiotnikiem „transcendentalny“ jest dobrowolną zgryzotą poetów. Wspomnianą wyjątkowość dostrzegamy w chwilach cierpienia i rozkoszy, a zwłaszcza podczas cierpień intellektualnych na tle zdarzeń osobistych, które zmuszają nas zapomnieć o znanych kategoryach, pobu-