Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/188

Ta strona została przepisana.

w smaku wybredne ani instynktowo arystokratyczne, tego nie zauważył.
Gdy Strumieński uwikłał się w aferę z X-em, stryj miał znowu sposobność do udowodnienia: „Jaki to marnotrawca, jaki to głupi człowiek, dał się oszukać temu X-owi!“ A z X-em żył w przyjaźni! Może być, że wobec takich powiedzeń Strumieński wolał swoją nieostrożność (tylko? patrz str. 76/7.) upozorować jako dobrowolną ofiarę i dla konsekwencyi nie wytaczał X-owi procesu. Maryusz miał pogardę dla chłopstwa, dochodzącą do szaleństwa: znęcał się nad swoimi parobkami, bił ich po twarzy, szturkał palicą, jednem słowem był panem starej daty. Obici chcieli się mścić, zaczajali się kupkami na Maryusza, który, korzystając z tego, jeszcze bardziej się zaciekał, postawił cały swój dom na stopie wojennej, uzbroił służbę, urządzał obławy na nieprzyjaciół. Wznowił jakiś błahy spór z gminą o granicę, robił awantury, a gdy Strumieński krzywił się na to i mówił, że dla błahego zysku nie trzeba się narażać, stryj udrapował się w ideę i dał mu do poznania, że nie zna widocznie wartości tej świętej ziemi, którą przodkowie przekazali do strzeżenia. Na stronie: gdzież tam taki, co się wyrwał sroce z pod ogona, będzie dbał o ziemię ojców. (A folwark był jak wiadomo kupiony). Doszło do takich pogróżek, że i Strumieński musiał chodzić z bronią, co także na niego ściągnęło nienawiść. Pewnej nocy spłonął dom stryja i gumna ze zbożem. Nie ulegało wątpliwości, że go podpalono, lecz sprawcy nie wykryto. Stryj z własnego kapitaliku pobudował się i teraz Strumieńskiemu jeszcze trudniej było wykurzyć go, bo stryj bił w to, że włożył tu swoje pieniądze, ma więc prawo, a taki wyrzutek w rodzinie chce go wyrzu-