czyzna. Naznaczali sobie schadzki na następną noc, rozmawiali zaś o takich rzeczach, o jakich ludzie nawet pojęcia nie mają, — Maryi brakło słów na ich określenie. Albo klęczeli nad dwoma strumykami, płynącymi równolegle w przeciwne strony, i posyłali do siebie na skrawkach papieru słowa — jakie? dowiedzieć się nie mogłem. Nie całowali się nigdy, chociaż zachowywali się wobec siebie swobodniej niż mąż i żona, a co najdziwniejsze: potrafili zamieniać swoją płeć dla zabawki. A jednak słowo „miłość“ nie padło nigdy w ich snach, raczej był w tem odcień nienawiści, bo nieraz czyhali na siebie wzajemnie, aby się zamordować, i knuli plany tortur okropnych i wstrętnych. Ileżto razy szła za nim przez ciemne gąszcze, kryjąc na piersiach narzędzie mordercze; on, niby nic nie przeczuwając, zwalniał kroku zamyślony, a przez jego przeźroczyste ciało widać było bijące czerwone serce. Rzuca się na niego, aby się go pozbyć raz na zawsze, lecz on nagle zmienia się w słup ognia, który ją otacza, przykuwa do miejsca i przepala nawskroś. — Te obopólne okrucieństwa podsycały tylko ich szał, a tęsknota szukała sobie wyrafinowanych trudności i dróg zaspokojenia:
Byli albo oddzieleni od siebie, zakuci daleko w głębi skał granitowych, albo chodzili ze sobą, spotykając się w różnych częściach świata. Przestrzeń nie była im żadną przeszkodą, bo unosili się w niej, nie jak ptaki, bo skrzydeł nie mieli, ale jak duchy samą wolą tylko, dążąc ku sobie z nieprzepartą siłą dwóch rzek, spływających się w jedną. Byli echem i szukającym głosem, spragnionym podróżnym i źródłem tryskającem nagle na pustyni, artystą i błyskawicą pomysłu, lub znajdowali wspólne cudowne mieszkanie w jednej piersi człowieczej. Szukali się jako dwoje dzieci leżących na jednej pościeli,
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/21
Ta strona została przepisana.