Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/210

Ta strona została przepisana.

ambicyi. Pisała: „Zmarnowałam Gasztolda“, lecz nie badała, że to właściwie źle, zdawało jej się, że jego rolą jako mężczyzny jest kochać się i cierpieć, jej zaś rolą jako kobiety, jest „zmarnować“ go, i tę rolę przyjmowała bez wahania. Na wzór innych mężatek miała swój jardin secret, w którym kontynuowała niejako swe życie panieńskie, a więc i kwestyę miłości, „prawdziwej miłości“, rozwijającej się niezależnie od spraw małżeństwa, które dla wielu kobiet jest tem, czem dla mężczyzny objęcie urzędu. Ola robiła te rozpamiętywania raczej z naśladownictwa niż z potrzeby. Strumieński na jakiś czas przytłumił w niej to, co było „lumen“, ale potem ono powoli odżyło. Awantury, które wyrabiał Gasztold, pochlebiały jej dumie, duma występowała naturalnie tylko incognito, w towarzystwie żalu i głębokiej litości. Wtem przyszła wieść, że Gasztold popełnił zamach samobójczy podobno z powodu nieszczęśliwej miłości (?). To dało zarozumiałym myślom Oli pewną sankcyę; uważając Gasztolda za ofiarę, mówiła sobie samej różne nieszkodliwe, a w gruncie rzeczy pochlebne impertynencye: że jest dumną, okrutną, nielitościwą jak głaz kokietką itd. Zasada: „Poznaj siebie samego“ obchodziła tu ironiczny tryumf. Ola pozwoliła i Strumieńmieńskiemu zajrzeć za kulisy (?) swego serca i mówiła o swej skrusze z powodu samobójstwa Gasztolda tak, żeby Strumieński mógł sobie pomyśleć: „Więc dla niej się nawet zabijają (zaraz pluralis), nie umiałem cenić tego skarbu!“ Strumieński jednak nie chciał jej zrobić tej przyjemności, bystrość jego zaostrzyła się, i teraz on w odwet zaczął prawić Oli: Komedyantka! a czemuś go nie kochała, czemuś go porzuciła? tyś go nigdy nie kochała! — Ola: I ty to mówisz mnie, swojej żonie, ty go przedemną bronisz, za nim się ujmujesz!? — Roztrząsali