a artyzm życia zasadzał teraz na tem, żeby żyć między ludźmi, nie zdradzając się ze swojem bogactwem.
Wprawdzie były drobne nieforemności w tem szczęściu, np. gdy ono przechylało się w stronę tęsknoty. Widzieliśmy, jak sobie radził fantazyą, ale też wracało mu do pamięci wiele szczegółów o Geli, nieprzeczutych podówczas dobrze, niewyzyskanych, niedopowiedzianych niejako, — szczegółów, które mu się teraz wydawały przepięknymi. Zaokrąglał je w swym opisie, uzupełniał, ale nie zawsze udało się pamięć oszukać, czuł zanadto dobrze niezgodność opisu z rzeczywistością, i bolał nad bezsilnością swej tęsknoty. W tymże czasie on, który w okresie żałoby forsował sny o Angelice, zaczął coraz częściej śnić o niej. Fluktuacye snów są dziwnem a nieobliczalnem zjawiskiem. Widocznie tak, jak w czasie pierwszej próby w głąb śnił sceny z dziecięctwa, tak teraz epoka pożycia z Angeliką była niejako drugiem dziecięctwem, które zajęło miejsce tamtego, skrystalizowała się w duszy jako materyał na sny, i sny te wylatywały niespodzianie jak z puszki Pandory. Strumieński z radosnem biciem serca widział w nich przeznaczenie, zrządzenie, blizkość Angeliki, nazywał je wskazówką losu. Między zabiciem niegdyś psa w lesie a nową swoją raną, która cofnęła go napowrót w „życie podziemne“, upatrywał jakiś tajemniczy związek. Znowu zaczął rozmyślać o wywoływaniu duchów — ale wkrótce sny minęły, rozpierzchły się i nie wracały. Pożegnał je z westchnieniem i pewną rozpaczą, ukrywaną przed samym sobą, i prowadził dalej swe oficyalne „życie podziemne“. O duchach rozmyślał wciąż — ale wszedł już na tory teoretyczne, mówił np.: ponieważ czujemy potrzebę duchów, więc one muszą istnieć. Był to kulawy dowód scholastyczny, albowiem essentia (albo raczej cupiditas, volun-
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/219
Ta strona została przepisana.