Przebyte natężenie samobójcze wzmocniło siły moralne Gasztolda, objawy współczucia podniosły go na duchu. Rozpoczął kuracyę, a równocześnie wszedłszy rada w radę ze sobą, uznał, że przeżył tyle, iż wartoby temu dać upust w jakiemś dziele literackiem. Zmysł malarsko-ornamentacyjny ciągnął go do powieści, bo tu nie potrzebował tak jak w dramacie dbać o nieubłagane plastyczne wrażenie na widza, niezależne od „piękności poetyckich“, ale mógł malować, pieścić, cyzelować, zadowalać swe postronne uczucia i skryte zachcianki.
Gasztold należał do tych poetów, którzy w swoich dziełach wysyłają w świat westchnienia, manifesty dla kobiet, wszystkich lub niektórych, chwalą się: Jak ja cierpiałem! jak ja kochałem! jak jabym potrafił kochać! Był też wówczas na porządku dziennym romans subjektywny, zdradzanie tajników własnej duszy, naśladowanie szczytnej nieprzepartości zwierzeń. Dawano nibyto kawały życia, ociekające jeszcze krwią. Gasztold miał do oddania to wszystko ze siebie, co się skupiało koło Oli, ze wszystkimi zachwytami, sympatyami, nienawiściami, psychologiami, nastrojami. Powieść jego poruszała się mniej więcej na torach „Bez dogmatu“ i „Na jedną kartę“ Sienkiewicza. W postaci, odpowiadającej Oli, naśladował Anielkę, lecz naturalnie zatarł to naśladownictwo. Swoje znawstwo malarskie okazał, opisując dokładnie z różnemi subtelnościami twarze, suknie i ruchy osób, a opisując Olę wynalazł w całej jej postaci jakieś „coś“ specyalne. Miał bowiem, nb. na uboczu, zamiar pochlebienia jej, aby sobie na wszelki wypadek zabezpieczyć na przyszłość jej względy. Nawet jej okrucieństwo dostało sympatyczny pokost, opisał ją bowiem jako ofiarę wpojonych poglądów, jako istotę zależną, niesamodzielną, jako Marylę Mickiewicza. Siebie wpro-
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/243
Ta strona została przepisana.