Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/269

Ta strona została przepisana.
XIV. Architektura.

N
Nadmiar umysłowy Strumieńskiego dążył do wypowiedzenia się w jakiemś dziele sztuki. Myślał on chwilami o dziele poetycznem, ale zawsze tylko rozsnuwał własne życie i nie mógł odeń odstąpić nawet tak jak Gasztold. Zresztą w epoce życia, rozstrzygającej o kierunku upodobań artystycznych, wżył się głównie w sztuki piękne i przypisywał sobie w tej dziedzinie zdolności — zmarnowane. Także pewnego rodzaju wstyd wstrzymywał go od poezyi: to było za łatwem, to robiło tylu, to wyglądało dziecinnie... Był zresztą na poetę zbyt zamożnym i za mało ambitnym (ambicya jego była tylko odruchową), nie nawykł od młodości układać swego życia do karyery duchowej i dążności zaimponowania całemu światu. Natomiast budowa kościoła we wsi otworzyła mu dziedzinę architektury. Tu nie potrzebował geniuszu, tu mógł być znawcą i amatorem przy pewnym nakładzie pilności w celu poznania abecadła architektury. Ale napotykał na części trudne dla siebie i niezrozumiałe, i zniechęcony wolał umknąć na pole teoretyczne. Mówił więc sobie, że architektura jest projekcyą duszy szukającej form, nie mogącej się wyżyć, kształtującej sobie świat materyi, a nie wcielaniem idei ciężkości lub lotności, jak pisano w estetykach. Właściwie i te jego ogólniki miały genezę osobistą. Miał bowiem na myśli swój specyalny wypadek: że miłość jak drzewo, napotykając zapory do rozrośnięcia się (śmierć Angeliki), szuka nowych dziwnych dróg; że gdy człowiekowi idzie o to, żeby swój dom upiększyć, to chce on właściwie stwo-