czy się nie myli, w tej chwili np. myślał, że nie. (Chęć zerwania[1] zamieniła się w przypomnienie, a raczej wytwarzała je w mózgu jako swoją podstawę, asekurowała się zaś niesumienną niepewnością). Oto zdawało mu się, że sama Angelika w rozmowach przed śmiercią wspomniała mu coś o tem, że jeżeli taki (jaki?) czas kiedy nastanie, niech on, mąż, zniszczy wszelki ślad po niej. Słowo „wszelki“ wydawało mu się trochę przesadnem. Myśli te toczyły się w jego głowie trochę po pijanemu, ale swoją drogą upicie się było teraz tylko wygodnym pozorem, którem otulał pewne nieokreślone nadzieje, a te właśnie nadzieje wywoływały tamte tzw. rozsądne myśli. Siedział przy Oli, bo go muzyka też trochę ogłuszała, i był naumyślnie bezmyślny. Inne dzieci w drugim pokoju układały z klocków pałac — natura jest pełna alluzyi. Pawełek patrzał na nie obojętnie, chuchał na szybę i przecierał ją. Strumieński obserwował jego ruchy i wtedy zastanowił go jeden szczegół: Oto Pawełek mówiąc o kobiecie na obrazie nazywał ją czasem i np. dziś „pałubą“, „naszą pałubą“. Dźwięk tego słowa przypominał Strumieńskiemu coś ohydnego i ordynarnego zarazem, coby to jednak było, nie pamiętał. Wprawdzie jeszcze dawniej dowiedział się Strumieński od Pawełka, że on to słowo „pałuba“ zasłyszał od parobków i pastuchów wiejskich, w jakim jednak sensie tego słowa używano, Pawełek wytłómaczyć nie umiał. Ostatecznie dziś nie chciał sobie Strumieński psuć nad tem głowy. Powiedział „dobranoc“, bo chciał prędko pójść spać, Ola nie znalazła nawet sposobności, aby powiedzieć: ja wiem wszystko! Nie pocałował jej na dobranoc — jaki on jest.
Wprawdzie Strumieński, żegnając się z żoną, obrzucił ją spojrzeniami nawpół czułemi, nawpół pożądającemi, a dla zamaskowania tej drugiej cechy swego spojrzenia,
- ↑ Podobnie str. 231. w. 1., str. 255. w. 3. i w. 14., str. 209. w. 19., str. 414. w. 7. Pomysł, chęć chłonie w siebie nastrój prawdy. Na str. 288. używam wyrażenia: „Zwolna jej chęć pomyślnego rozwikłania sprawy uprawdzała tę nową zazdrość“. Wytłómaczyć te zjawiska można, jak mi się zdaje, tylko hipotezą, którą podaję w „Trio“ pod 6.): „stwarza wyobrażenia naśladujące wyobrażenia autentyczne“. Tu także mają swoje„fizyologiczne“ wytłómaczenie sprawki należące do tzw. „garderoby duszy“ (str. 196.: „preparat, który wychodzi przekonuje ich samych“). Możnaby także mówić o galwanoplastyce w umyśle.