Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/297

Ta strona została przepisana.

cia fałszowała przeszłość. Jak ona go kochała! A on jej wydarł syna! Zrodziła mu troje dzieci! Poświęciła się, wychodząc za niego, wyrobiła mu stanowisko w świecie! A on gdzie, na co podziewał swoją miłość! Oszukiwał ją — nie zdradzał wprawdzie tak, ale jeszcze gorzej! Poniżał ją. Ona zaraz jutro wyjedzie, rozwiedzie się z nim! Tak szczuła się w zazdrość, lecz zarazem i we większą miłość ku niemu, jako racyę bytu zazdrości. Przypominała sobie Gasztolda i zwalała teraz na siebie winę, nazywała siebie niewierną żoną. Nie wyjedzie więc, ale zostanie tu, musi swoją winę odpokutować. — Zresztą — cóż się właściwie stało? może to wierutne głupstwo, zabawka, o którą nie warto robić awantur. Nie, nie tak. — Rezultatem tego kotłowania uczuć była bezkierunkowa złość, zamaskowana rozżaleniem, a objawiana płaczem do poduszki wśród nocy. —
Przyznaję, że mój wywód a raczej hipoteza o zazdrości intellektualnej jest niejasny i wątpliwy. Ta nazwa nie wystarczy na wyczerpanie treści całego kłębka uczuć i ruchów myśli, które tu mogły w grę wchodzić. Zamiast zbiorowej nazwy „zazdrość intellektualna“ mógłbym z równą niedokładnością powiedzieć „potrzeba odporu wogóle“, lub szopenhauerowska „wola“. Ale rozwikłać ów kłębek byłoby rzeczą arcytrudną a może niemożliwą, gdyż kto wie czy każda nitka dałaby się jakoś opisać, — chyba według jakichś przypuszczalnych objawów podobnie jak w chemii odkrywa się istnienie pierwiastków i związków, forsując sztucznie ich okazanie się. Ja sam próbuję się załatwiać z takimi wypadkami w duchu uwagi wypowiedzianej w rozdz. XIX. „Trio“ pod 6., ale to może być tylko pro foro interno. Faktem jest, że każdy autor, obserwując życie, dochodzi do pytań, przed któremi staje. Otóż ja myślę, że komponując