chała w wodę. Koń stanął i zaczął pić, wkrótce przypędził Strumieński, dziwił się, a stanąwszy przy niej, klepał jej konia po szyi. W tej chwili ujrzał na jej palcu pierścień i chcąc ująć jej dłoń swoją ręką, prosił o pokazanie pierścienia. Zdjęła z palca pierścionek i pokazywała jakiś wyryty na nim oryginalny rosyjski napis, lecz wtem, podając, upuściła go do wody. Sprzeczali się, kto niezgrabny — pan, pani. Rosyanka udała wielki żal i prosiła Strumieńskiego na wszystko w świecie, żeby jej pierścionek wydobył. Powiedział, że każe szukać. Ona: Ale ja nie mam czasu, to pamiątka, to talizman. Nikogo nie było w pobliżu, dla Strumieńskiego nastąpiła kłopotliwa sytuacya — czyż miał sam leźć do wody? — Niechże pani ostrożnie wyjedzie, poczekamy, aż się woda z mułu oczyści, może go dojrzymy i wydobędziemy. — Niechno tylko pan ostrożnie jedzie. — Wyjechali na brzeg, ale w wodzie nic nie błyszczało, Strumieński nie wiedział, co robić z kapryśną kobietą, która nalegała na natychmiastowe szukanie pierścionka, ona zaś: Widzę, że muszę tu sobie sama poradzić. — I siadłszy na brzegu, zaczęła energicznie bez ceregieli zdejmować bucik i pończochę, a obnażywszy jedna nogę, pluskała nią w wodzie. — Nie dbam o to, co pan sobie pomyśli — wiem z góry co — nie widzę w tem nic okropnego. — Strumieński: Ja też nie widzę nic okropnego, przeciwnie to co widzę jest... — A nie patrzże pan na mnie, odwróć się, pilnuj koni. — Upominał ją, co robi, a gdyby kto zobaczył! — Aha! tuś mi! i zaczęła się śmiać na głos, gdy on patrzył dalej. On trochę urażony: Czy chciała się pani pochwalić zgrabną nóżką? — Tak. — Znałem i znam zgrabniejsze. — Wątpię, a czy dużo? — Zdaje mi się, że się posuwamy za daleko. — Ja tak, pan nie. — Pani mnie wyzywa? —
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/302
Ta strona została przepisana.