Dzieciak z pana. — Czy pani zamieściłaby taką scenę w swoim romansie? — Cóż znowu, czyż pan nie widzi, że się nim bawię? — A jednak nie osiągnie pani swego zamiaru. — Zobaczymy. — Wtem nadeszła mała bosa dziewczynka z opałką w ręce, nazywała się Agatka. Strumieński polecił jej szukać w tem miejscu zguby. Rosyanka: Szukaj, szukaj mała, dostaniesz coś odemnie. — Z miernym pośpiechem obuwała nogę, a Strumieński rzekł: Szkoda. — Ona nie pytała: czego? bo wiedziała, że szło mu o drugą, i chciała mu zrobić zawód. Gdy siedli na konie, rzekł Strumieński: Gdy Agatka nie znajdzie, to dostanie coś odemnie. — Dlaczego? — A Strumieńskiemu przyszła właśnie na myśl gra słów: strumień i Strumieński, wspomniawszy więc o zaślubinach doży weneckiego z morzem, wytłómaczył żartobliwie, że oto teraz ona z nim zaręczyła się w taki sam symboliczny sposób.
Całej tej scenie przypatrywała się Ola z bijącem sercem przez lunetę Jelonka, który tymczasem, chcąc się jej przypodobać, sfotografował Pawełka a potem w tym samym celu oglądał jakiegoś parobka o facyacie, jego zdaniem bardzo komicznej. (Miał estetycznego bzika, by wszędzie węszyć komizm.)
Strumieński z Rosyanką pojechali ku Organom, objeżdżając je dookoła. Opowiedział jej najprzód legendę przywiązaną do tych skał: że był jakiś kościół, w którym dyabeł grał na organach, aż niebo, dowiedziawszy się o tem, zesłało piorun niszczący; czy też, że dyabeł, nie mogąc znieść dźwięku tych cudownych organów, ukradł je z kościoła i uciekając porzucił je po drodze... legenda ma kilka wersyi. — To ciekawe — rzekła Berestajka — napiszę na ten temat nowelkę albo dramat wierszem. — Dla mnie — odparł Strumieński — o wiele
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/303
Ta strona została przepisana.