Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/306

Ta strona została przepisana.

spełniał rozkaz z przyjemnością, a pewnego rodzaju wzruszeńko owładnęło nim, gdy aktorka, przycisnąwszy jego głowę do piersi, bawiła się jego włosami. Po chwili zerwali się i poszli do reszty towarzystwa, bojąc się, że ich może szukają.
Bezpośrednia rzeczywistość ma swoje nieubłagane prawa. Odtąd Strumieński popadł w ponure milczenie, rozmyślając tylko nad tem, gdzie. To znaczy, gdzie ją zaprowadzić, aby zaspokoić raz zbudzoną żądzę, która mu zmysły zupełnie rozdrażniła. Bo już w nim powstały myśli musowe, całkiem nowy obraz, żywiołowo domagający się zrealizowania, własna krew go podeszła. I albo milczał, zamieniając z Berestajką gorące spojrzenia, które go jeszcze bardziej upewniały o tem, czego się ona po nim spodziewa, albo irytował się z błahych przyczyn, na Jelonka w duchu a głośno chociaż sposobem żartu na Olę, gdy dostrzegł jakieś usterki w załatwianiu przez nią obowiązków gospodyni, lub gdy mu się coś nie podobało w zapatrywaniach, przez nią wygłaszanych (robił to chwilami tylko w celu dogodzenia Berestajce, której niechęć ku Oli przeczuwał). Natomiast Ola dowcipnie odpierając jego gderania, po cichu żałowała go, z całej duszy zaś była oburzona tylko na Berestajkę, ladacznicę, która pod jej dachem tak sobie zuchwale poczyna. Czekała sposobności, by jej zrobić jaką przymówkę. Lecz zarazem była w niej doza ciekawości: co też nastąpi? czy nastąpi? i drżała ze strachu. Strumieński i Rosyanka byli dla niej w tej chwili przecież jakimiś wyższymi ludźmi, którzy mogli dopuścić się tego, o czem ona tylko słyszała. Zazdrość fizyczna była u Oli dość słaba, powstały w niej tylko odruchy obowiązkowej, konwencyonalnej zazdrości, którym natychmiast przeciwstawiła swą również konwencyonalną, a bardziej teraz pożyteczną