Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/310

Ta strona została przepisana.

ignorowała go w sposób złośliwy i bolesny, a potem nie tylko nie korzystała z chwil dogodnych do porozumiewania się, w których on ją wzrokiem przyzywał, lecz nawet z niewytłómaczonym (dla niego) cynizmem zaczęła się zdradzać z poufałą kokieteryą względem Jelonka, niby przez zapomnienie mówiła do Jelonka „ty“ i nalegała, żeby natychmiast odjeżdżać. Z irytacyą swoją i natręctwem musiał się wkońcu Strumieński aż zdradzać i pohamował się dopiero, gdy mimowoli spojrzał na żonę. Wśród tego Ola, oburzona także w imieniu Strumieńskiego, przymówiła się po cichu do Berestajki, ta zaś odrzekła wyniośle: — Pani się zapominasz w domysłach. — Co to ma znaczyć? krzyknął Jelonek. — E nic, potem panu powiem. (Chciała mu skłamać, że ją tamten bezskutecznie namawiał). — Kiedy wreszcie, nic nie wskórawszy, musiał Strumieński żegnać gości zwykłymi komplimentami, przystąpił do konia, na którym Berestajka już siedziała, i udając, że coś poprawia u siodła, szepnął jej: „Podła.....“, ona nieznacznie ale silnie trzasnęła go szpicrutą po palcach, poczem się goście ukłonili i odjechali.
Oni zaś zachowali się wobec siebie tak, jakby się nic nie stało. Ola ubawiła się niepowodzeniem męża i zarazem sympatyzowała z nim jeszcze bardziej niż przedtem, bo właśnie ostatnia część zachowania się Berestajki zamiast jej dokuczyć uratowała ją. Pokręciła się chwilkę po ogrodzie, czekając, czy on jej co powie, potem, nic nie mówiąc, odeszła jakby do swoich zajęć i zostawiła męża samego — było to z jej strony bardzo roztropnie i dyplomatycznie. Śpiewać jej się chciało, jakkolwiek łzy jeszcze czasem stawały w oczach, spojrzała w lustro, poprawiała sobie włosy: „O jakam ja ładna, ładna“ a potem śpiewać zaczęła. —