Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/342

Ta strona została przepisana.

Domyśliła się zaraz, że to zapewne podwiązka Berestajki, która ją tu rzeczywiście zostawiła, czy na pamiątkę Strumieńskiemu, czy na niespodziankę dla Oli, ot na chybił trafił. (Była to jej maniera: porównaj epizod z pierścionkiem). Ola, chowając ten przedmiot do kieszeni, zrazu zarumieniła się i uczuła w sobie jakieś zmysłowe drżenie (suggestya miejsca i przypomnienia sobie chwil swej zazdrości), lecz potem, widząc Strumieńskiego wpatrzonego w obraz, uśmiechnęła się lekko. Chciała go zaraz o podwiązkę zainterpelować, lecz ponieważ teraz uczuła się już tak bezpieczną i pewną siebie, taką panią sytuacyi, i wyobrażała sobie, jak bardzo byłby on bezsilnym i śmiesznym wobec takiego argumentu jak ta podwiązka, wolała więc nie pognębiać go (zwłaszcza, że i nie wiedziała jak i nie wypadało jej może teraz poruszać tej nowej „paskudnej“ sprawy) i dała pokój.
Strumieński zaś, spostrzegłszy uśmieszek na jej twarzy, sądził, że ona się śmieje wprost z niego. Wstała — więc chciała pójść, siadła i zaśmiała się — więc pomyślała, żem waryat. Urażona miłość własna i zemsta za przeniknięcie jego komedyi nasunęły mu na obronę rezerwę szczerych stanów. Zawrzała w nim jakby nienowa myśl, że Ola może nie docenia sprawy, nie odczuwa wspaniałej grozy zawartego w niej symbolu. Osamotniło go, przesunęło w nim uczucia, w duszy jego wyjęty już został zupełnie cały pokład wspomnień, związany z obrazem Angeliki.
— A ja ci powiadam — mówił zwolna — nie uśmiechaj się, bo ci z tem nie do twarzy. Proszę cię, jeżeli mnie kochasz, podejdź do tego widma, dotknij go palcami lub napluj mu w twarz. Jak powiedziałaś? Modlił się dziad do obrazu a obraz do niego ani razu. Ale nie możesz tam się dostać — o a ci zadanie ułatwię.