I pomyślawszy mimowoli: „a tom mu nasoliła!“, pomyślała także, że nie wypada jej być złą, lecz raczej pobitą, upokorzoną, zasłoniła swój kontrefekt płaczem, rzuciła się na kanapę i łkała. Strumieński zgłupiał, zagmatwało mu się wszystko, uczuł namacalnie, w całkiem ordynarny sposób rozchwiewanie się symetryczności w życiu, działanie pierwiastka pałubicznego. Lecz wkrótce zaczął się ratować: kombinować, pojmować, „rozumieć“, i ot, patrząc na Olę, wzruszył się i nową nawałą uderzyło na niego przypuszczenie — jasne niby zupełnie: więc ona o tamte była zazdrosna! Nie o Angelikę! Ja jej imputowałem co innego, a ona mnie karze zazdrością żywą, aktualną, prawdziwą (?)! o Olu dobra!
A w Oli była w tej chwili tylko prawdziwa zazdrość intellektualna o Angelikę pod pozorem Rosyanki — przesunięcie się motywów. Lub może zbiór zazdrości? w połączeniu także z zazdrością o wolność grzechu?
Objął ją, chciał uspokajać, ale ona (żeby z tem skończyć i przenieść walkę na inne miejsce) wyrwała się, wstała, poprawiła włosy i milcząc szła ku wyjściu. Wymykała mu się! — Czemu uciekasz? — Wyszła. Pobiegł za nią. — Wróć ze mną, tyle ci jeszcze mam do powiedzenia. — A ona płacząc rzekła: nie chcę już nic słuchać, ty szkaradny, nic nic a nic (tupała nogą)... a takam była dobrze usposobiona. — Poszła dalej, on za nią. W muzeum została Angelika, patrząc na porzuconą na ziemi podwiązkę.
Strumieński, dogoniwszy Olę, pytał: Czy ty się gniewasz na mnie? Czyż na tem ma się skończyć noc dzisiejsza? Olu! Olu! — Milczała. — Jakże ty się możesz z tamtą (mówił o Berestajce) porównywać! każesz mi tak odpokutować! a ja ci przecież chciałem ten błąd wynagrodzić wszystkiem, co mam! (Znowu rzecz prze-
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/347
Ta strona została przepisana.