Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/349

Ta strona została przepisana.

jej się, było to późno w nocy, a jej umysł zasypiał. Zresztą złudzona, że z ujrzeniem i wyjaśnieniem obrazu wie już wszystko, nie przypuszczała istnienia jeszcze innych komplikacyi. Powtórzyło się u niej to samo, co po pokazaniu jej muzeum (str. 153).
Kiedy się położyła spać, Strumieński, trzymając rękę pod jej poduszką, przypomniał jej żartobliwie dzisiejszą scenę w muzeum i żartem tym nawiązał dalszy ciąg, poczem opowiedział jej, jak to się rzecz miała z zamordowaniem Angeliki, dziś jeszcze bowiem musiał przed nią ten cały jad wysączyć z siebie. Było to po śmierci dziecka Angeliki, kiedy już oboje mieli wyjechać w podróż, a usposobienie Angeliki dla niego zupełnie się zmieniło. — Przypominasz sobie Olu Maryę Dunin? Otóż tak samo prawie ze mną było: ona mnie męczyła, gardziła mną (przesadzał świadomie, bo wiedział, że to było u Angeliki przejściowe), byłem przykuty do jej chimer, bo jej się zdawało, że ona przeze mnie traci talent, przeze mnie, który właśnie jej pomagałem, rozwijałem, oddałem jej wszystko na usługi, aby mogła pracować spokojnie. Ty Olu, tybyś tak nie zrobiła, bo ty jesteś prawdziwą kobietą. Ona kobiecości nie miała. Cóżem miał zrobić. Wiedziałem o jej pociągu do mnie i na to rachowałem, myślałem tak jak tamten ze „Snów Maryi Dunin“, że przez jej ciało dostanę się do duszy, rozdmucham w niej dawną miłość. Zmuszę cię — rzekłem jej. Ona na to: to ja się zabiję. — Dobrze i owszem. — I wiesz co się stało? Potem raz w nocy ktoś wszedł do mego pokoju, tak jak ty dziś, przecisnąć się chciał. Zbudziłem się i siadłem na łóżku. Ona stała w ciemności. Była to walka milcząca w ciemności, podczas której powiedzieliśmy sobie wszystko. Potem położyłem się udając, żem nic nie słyszał. Ona przeszła cicho i prędko.