Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/352

Ta strona została przepisana.

była być dla mnie nietykalną, świętą — a ja... a może myślisz, że nie była? Czy ci nie zgroza przedemną? — Ależ co mówisz. Ty jesteś najlepszym człowiekiem na świecie, tylko widzisz wszystko w czarnych kolorach. Wesołości ci trzeba, ja ci ją dam. Nie trap się, nie przesadzaj, nie krwaw sobie duszy, ja cię rozgrzeszam, jeśli ci tylko tego trzeba; co było a nie jest, nie pisze się w rejestr. Opowiadałeś mi o tem dziecku, ja wiesz rozważam sobie i sądzę, że to tu była przyczyna. — Olu ty jesteś prawdziwą kobietą i matką i nie mylisz się zapewne, ty zdolna jesteś lepiej ją odczuć niż ja, powiedz mi, czy rzeczywiście poczucie macierzyństwa mogło być w niej takie silne? — Ależ naturalnie mój drogi, wy mężczyźni nic o tem nie wiecie. — Czy też może była zmartwiona i przerażona atrofią poczucia macierzyńskiego w sobie i to ją gryzło? — To wszystko jedno mój drogi (wcale nie wszystko jedno), to na jedno wyjdzie. — Ach prawda, nie mylisz się. Jeszcze jedno ci powiem, ale nie pomyśl, że ja ją obmawiam. Wiesz, dlaczego się ona broniła, dlaczego uciekała odemnie? Z świętości? Nie! Dzieci nie chciała mieć — ot i tyle. Ażeś się zarumieniła biedaczko? Przebacz, że ci mówię taką obrzydliwość. Prawda, że ty tego nawet nie pojmujesz (tu Ola chciała powiedzieć: pojmuję! ale się wstrzymała), bo ty jesteś całkiem inna natura, wychowana w innych tradycyach, i potępiasz taki sposób myślenia. — Nie, nie potępię jej nigdy, modlić się będę za nią, ale i ty jesteś dla niej za surowy. — Prawda, prawda przecież widzieliśmy jej malarskie marzenia o dziecięciu... — Widzieliśmy! takie prześliczne! — Ale one nic nie znaczą, to wszystko moje pomysły! (ślad rozmyślań z rozdz. XI. str. 219.). Ty myślisz może, że się tem chwalę? — Ola milczała. — Był jeszcze pewien antagonizm między nami, którego ty nie