Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/375

Ta strona została przepisana.

wia mu prawa sądzenia o jej konduicie. Jest samą na świecie, ktobądź może szarpać jej dobrą sławę, zmylony pozorami, nikt nie wie, co się na dnie jej duszy dzieje. Jelonek idyota..... ona sobie z tego nic nie robi... mężczyźni lalki.... trzeba żyć... no i jest się młodą.......
Gdy się zaczęło gadanie o dnie duszy, Strumieński był już całkiem uspokojony, bo zdawało mu się, że przeczuwa, do czego zdąża to wszystko. Ale tak blizki obrót rzeczy znowu go nieco rozczarował, było mu przykro i kłopotliwie. Na szczęście zbierały się chmury, grożące deszczem, to jednak zamiast posłużyć do nowej idylli wśród romantycznych okoliczności: błyskawic, huku piorunów, posłużyło Strumieńskiemu za pretekst do przerwania schadzki. Poradził jej schronić się w domu przewoźników, ale sam tam nie wszedł, mówiąc, że nie chce dawać złym językom pola do plotek, i korzystając z fury, przejeżdżającej drogą, kazał się zawieźć do domu. Pod wrażeniem przygrywek burzy odbyło się to tak prędko, że się nawet nie pożegnali i nie umówili co do następnej schadzki, a Berestajka wchodząc do chaty przewoźnika była pewna, że Strumieński pomimo swych skrupułów wnet za nią przyjdzie, i dopiero potem opatrzyła się, że on jej uciekł.
Gdy na drugi dzień otrzymał nowe zaproszenie na schadzkę, już go iść nie korciło. Z załatwieniem historyi pojedynkowej Berestajka przestała być dlań bodaj niebezpieczną, a pożądanie nie budziło się, choćby dlatego, że wczoraj po jej alluzyach przeczuwał, iż jej oryginalność skończy się wynurzeniami i żalami, któreby mu obraz jej jako zuchwałej i nieobliczalnej zatarły, a w końcu naciąganiem — co wszystko stłumiłoby radość zuchwałego zrywania zakazanych owoców w tym ogrodzie. Mimo to dał odpowiedź, że przybędzie, —