Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/377

Ta strona została przepisana.

i napowrót i wściekać się ze złości, że jego niema. (Tak było istotnie, miał tę zemstkę w rezerwie, ale nie jako zamiar, tylko jako pocieszenie się). Ola zmierzyła go wzrokiem mówiącym: poznaję się na tem! a powiedziała: ubliżasz sam sobie, mszcząc się na kobiecie żartem niegodnym mężczyzny; co mnie to zresztą obchodzi. — Dla niego zaś dodała z pewnem rozżaleniem szablonowej zazdrości: Mnie przykro, że ona wogóle na ciebie czeka i plugawi mnie (powinna była powiedzieć: ciebie, ale egoizm wylazł) myślami.
Teraz wypowiem spostrzeżenie, na które się zgodzi zapewne wielu ludzi, mieszkających na wsi. Pewne zmiany w otoczeniu, np. jak w tym wypadku przyjazd gości, wywierają wpływ podniecający. Goście przywożą z sobą nowe zapatrywania, temperamenty, często nowe wiadomości, plotki, co sprawia, że pewne odłogiem leżące myśli nasze wprawiają się w ruch. Trzeba ich oczekiwać, przyjąć, mówić z nimi, reagować na ich charaktery, ustosunkowywać się do nich, często dobywać gwoli swej obrony różne rezerwy, porównywać siebie z nimi, nieraz badać swe życie. A ponieważ myśli naczelne (i podrzędne, tyranizowane przez człowieka, często są takiemi) związane są jakby w jeden łańcuch, przeto za poruszeniem kilku drgają, odzywają się bezpotrzebnie inne, wstrząsają się pewne połacie myślowe, — wskutek czego myśli się całkiem niezależnie od myśli nasuniętych przez gości, myśli się o swoich myślach. Jest także prawo w psychologii, że kontrasty wywołują się wzajemnie; otóż hałas, zakrętanina itd., sprawione przez gości, mogą wywołać uczucie osamotnienia, ale jeśli się samemu nie jest zbytnio przy tej wizycie zajętym. Jaskrawo uwydatnia się coś podobnego na dzieciach, które najwięcej dokazują i broją wtedy, gdy goście przyjadą.