Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/379

Ta strona została przepisana.

czyłem, kiełkował już w jego umyśle i był magnesem, około którego stosownie ugrupowały się dawne jego myśli, tworząc nową kombinacyę. Na razie rozwinęło się w nim tylko poczucie możliwości rozpoczęcia stosunku z ową Paulina, podsycone podnieceniem z powodu nieprzyjścia do skutku schadzki, a w następstwie, jako pierwsze stadyum wiodące do tego celu, pewna sympatya ku Paulinie. Mniemał jednak (resztki sumienia — odczepne dla sumienia), że tę sympatyę zaraz łatwo stłumił.
Od Berestajki przybył znowu posłaniec z oznajmieniem, że ona czeka i czekać będzie do późnej nocy, poczem przenocuje w tej a tej karczmie, nazajutrz zaś opuści te strony. Wówczas Strumieński zdobył się na pewien koncept, utrzymany w drastycznym stylu tych stosunków, jakie go z Berestajką złączyły. Odpisał, że dziś absolutnie przyjechać nie może, a potem chciał dla niej dodać jakiś drogocenny podarunek, o którym jednak nic w liście nie napomknął. Wszystko jednak, co miał pod ręką, to były albo pierścionki albo biżuterye żony albo jakieś pamiątkowe przedmioty, a szukać innych nie miał czasu. Sięgnął więc do swego biurka: znalazł banknot setkowy i kilkadziesiąt złotych drobnemi. Że jednak drobnych dodawać nie wypadało i posłaniec mógł je poznać i ukraść, załączył do listu tylko ową setkę i pchnął posłańca w drogę. Nazajutrz dopiero namyślał się, czy to nie było za dużo lub za mało.
Więc tylko na sto reńskich otaksował pan Strumieński przysługę, wyświadczoną mu przez Rosyankę! Ona zaś przyjęła tę kwotę, a w liście, który Strumieński od niej w parę dni potem otrzymał, znajdowało się wyjaśnienie, że wzięła pieniądze jako honoraryum za daną mu lekcyę — napisała te słowa w innem znacze-