Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/395

Ta strona została przepisana.

nikiem idei. Co zrobiłoby stu innych ludzi na twojem miejscu? Nie troszczyliby się o wygasanie uczuć w swych sercach; szablony żalu, pozostawione po jakichś dawnych czujących, wystarczają im na minimalne ich bole i tęsknoty. Płyną z falą — tyś chciał płynąć przeciw fali, i wcielić przeszłość do teraźniejszości, próbowałeś jej we własnych myślach wystawić trwały pomnik, dać jej dalsze życie w sobie i w innych — lecz w jakiż potem popadłeś chaos!
Widziałem np., jak odkrywszy w sobie pewną warstwę komedyi, zużytkowałeś to odkrycie i wycofałeś się. Mamże ci brać to za złe? Potknąłeś się tylko na własnej szczerości. Bo cóż to znaczy komedya? Pokazuje się, że jest ona niezbędną częścią działania ludzkiego; a jeżeli człowiek wybiera sobie wyższe formy życia, ma jakieś wzory lub plany przed oczyma, wówczas musi mu towarzyszyć uczucie roli. Zwłaszcza gdy idzie o przezwyciężenie punktu wstydliwego lub o natężenie pewnych uczuć, które zazwyczaj w tzw. naturalnych warunkach znajdują się w małej dozie (tu np. miłości, żalu), wtedy musi wejść w grę wyrafinowanie psychiczne, wyzyskiwanie samego siebie, ale ono nie powinno człowieka zmylić z tropu, nie powinno być nazwane komedyą. Pojmie to każdy, kto np. choćby raz w życiu wygłaszał mowę pogrzebową nad mogiłą jakiegoś sławnego, ale osobiście obojętnego mu człowieka. W pewnym dramacie ojciec bolejący po śmierci syna chce zabezpieczyć rozpacz przed zmniejszaniem się jej i mówi między innemi: „Znienawidziłbym nawet pociąg do smutku, pociag — to przecież przyjemność!“ Musi być pewne stadyum umyślności, komedyi, śmieszności nawet. Tego nie uwzględnił Jacobsen, pisząc „Nielsa Lyhne“, gdyż niedocenia „poetycznych“ zachcianek swego bohatera, roz-