stokratom. Porobiły się więc słowa-postulaty, słowa-potwory, jakby spadłe ze słońca, takie idées fixes wielu ludzi: piękno, sztuka, poezya, prawda, miłość itd. — Silą się więc np. na gwałt zdefiniować: co to jest poezya? jaką ma być poezya? lub: jaką ma być „prawdziwa“ miłość? lub: co to jest etyka? lub używają tych słów jako straszaków albo narzędzi zabójczych i samobójczych. Zdaje im się, że w takich słowach tkwi jakaś istota, którą trzeba wyzwolić, — podobnie jak wstęga zwinięta w jajku wielkanocnem. Widzieliśmy, jak Gasztold zahipnotyzowany był słowem „poezya“, a Strumieński z Angeliką słowem „miłość“, której rzekomą „istotę“ koniecznie wyczerpać należało. Widzieliśmy, jak wskutek tego Strumieński z Olą przychodzili do przekonania, że niema miłości, podczas gdy powinni byli dojść tylko do wniosku, że niema tego coś (coś, jakiś — takie wyrażenia nieokreślone są już tylko pokrywką zawodu w tych razach), które przez to słowo „rozumieli“..... Czyżby to się działo nawet wskutek jakiegoś fizykalnego rozszerzania się atmosfery słowa czyli, mówiąc mniej materyalistycznie, wyidealizowania go, tak że potem trudno je zrealizować czyli wypełnić powstałą próżnię odpowiednikami z rzeczywistości?[1]
5.) Prawie tę samą rolę co słowa grają w życiu umysłowem całe zdania, aforyzmy, szablony, symetryczności[2], całe sposoby zachowania się, role, problemy, teorye, przysłowia, dualizmy (kobieta-mężczyzna, natura-nienaturalność, forma-treść, istota-pozór, myśl-czyn, uczucie-rozum, pierwotność-kultura), kontrasty, paradoksy, dwutypowości. Są one jużto uchwyceniem jakiejś kwestyi zapomocą szeregu słów związanych w snop światła jednostronnego, już też wywołują wśród tłumu wyobrażeń, stanowiących jakąś kwestyę, pewne stałe manewry,
- ↑ Właściwie istnieją, tylko przesuwalne kompleksy kwestyi, oznaczone dla skrócenia temi etykietami (poezya, sztuka itd.) nie przesądzającemi w niczem treści.
Opisany pod 4.) proces psychiczny jest powodem tak zwanych w języku naukowym hipostaz. Jak częstem jest hipostazowanie w codziennem życiu, niech poświadczą dwa autentyczne przykłady. Raz pewien doktor praw sprzeczał się z pewnym doktorem fiozofii o to, co to jest „modernizm“ (das Moderne), i obaj wierzyli na seryo, że temu słowu musi odpowiadać pewien ściśle ograniczony w świecie splot relacyi. Mnie się zaś zdaje, że ten, który pierwszy użył wyrazu „das Moderne“, wpadł nań może wśród gorączki rozmowy, dorywczo uszlachetniając ujemne słowo „modny“. Drugi przykład: Spotykałem już wielu ludzi, którzy uparcie twierdzili, że „niema sądu objektywnego“. Nawiasem mówiąc w obiorze takiej „teoryi“ a raczej najtańszego frazesu, pozostałego w spadku po filozofii sceptycznej, gra rolę albo próżniactwo albo próżność, dążąca do zbicia z pantałyku każdego, coby chciał być tak naiwnym i mieć wogóle jakiś trwalszy sąd. Otóż „sąd objektywny“ przyjęto tu za wysoko, rozsadzając milczącą konwencyę słowa, gdyż „sąd objektywny“ „sam w sobie“ jest rzeczą, którą, mówiąc z Schopenhauerem, można pomyśleć (to znaczy powtórzyć w myśli jako słowo z pewnem niejasnem migotaniem otoczenia) ale nie wyrazić. „Sąd objektywny“ jest naturalnie zawsze tylko względny, jest to sądsubjektywny, przyjęty przez ludzi logicznie myślących, — chyba że przez to słowo będzie się rozumieć nieznaną jeszcze resztę w przedmiocie, przez sąd niewyczerpaną. - ↑ Rolę symetryczności w błędach myślowych poznałem jeszcze wówczas, kiedy udzielając lekcyi matematyki wciąż spotykałem się z tem, że moi uczniowie pewne zadania algebraiczne rozwiązywali bez troski o ich treść, kierując się tylko poczuciem symetryi np.