wnie wysortowanych cech ludzkich, i chciałem w niektórych przynajmniej momentach oprzeć myśli i czyny mych osób na motywach mechanicznych, które słowami określić trudno. Sądzę też, że kiedyś będzie się opisywać charaktery ludzi zapomocą przybliżeń w rodzaju formuł matematycznych.
6.) Nakoniec przychodzą stany psychiczne, w których brak bardziej widocznego rdzenia, kombinacye uczuć, słów, myśli, wrażeń chwilowych, bardzo mgliste i łatwo przesuwalne. I tu naturalnie życie następcze odgrywa wielką rolę. Ale główną rzeczą, którą chcę z naciskiem podkreślić, jest to: że znowu ani składu ani kształtu owych mgieł wewnątrz duszy nie można dokładnie opisać zapomocą słów, i że w tym wypadku przybliżenie słowne takiego zjawiska psychicznego jest jeszcze trudniejsze niż w poprzednich. Dlaczego? to wyjaśnię zapomocą następującej hipotezy, użytej tylko sposobem porównania: Przypuśćmy, że dla przechowywania w pamięci wyobrażeń oraz ich kombinacyi i innych wytworów, wyraźnych i dość ściśle określonych, istnieje pewna materya; otóż oprócz niej istnieje jeszcze podobna do niej druga materya, która jednak działa samoistnie i jest bardziej czynną niż bierną. Ona-to wprowadza nieporządek w matryce wytworzone przez pierwszą materyę, rozcieńcza je, przetapia, wpływa na inne krystalizowanie się tej materyi, stwarza wyobrażenia naśladujące wyobrażenia autentyczne, sama też wchodzi z nią w osobne związki chemiczne[1]. Aby owe połączenia chemiczne jako tako zbadać i poznać przynajmniej te ich składniki, które są dostępne, trzeba im zadać pewien gwałt i użyć podobnie jak w chemii odczynników. Dzieje się to np. w ten sposób: próbuje się w myślach, w jaki sposób objawiłby się pewien stan psychiczny, jeżeliby został kilkanaście razy
- ↑ A może nawet owa druga materya tworzy sama bez pomocy pierwszej osobnego rodzaju formacye? Polem, na którem najwięcej objawia się jej działalność jest sen. We śnie wyraźnymi są tylko odłamki życia następczego, zawierające „przedstawienia“ łatwo zamienne na rzeczywistość, reszta jest niewyraźna, tak że nie można jej opowiedzieć. Niewyraźna? czy dlatego, że jej nie pamiętamy? Bynajmniej. Tylko dlatego, że we śnie stosunki, zajścia i połączenia między znanemi nam wyobrażeniami są często inne jak w świecie światła dziennego; chcąc te stosunki ująć w słowa, zwykle się je przekręca lub ucieka się do poezyi, która jest tylko jedną z form życia następczego. Gdyby jednak zbadać prawidła rządzące tym światem, który w odróżnieniu od świata następczego nazwijmy samoistnym, — wtedy wykonywując na szerszą skale pomysł Strumieńskiegozaznaczony na str. 101. i n. i obierając sobie dowolne tematy, możnaby stworzyć Królestwo Snów.
Do sprawy tej jeszcze kiedyś powrócę, tu zastrzegam się tylko, że zapomocą hipotezy o drugiej materyi bynajmniej nie chcę ratować tzw. duszy, ani też nic mnie nie obchodzi istnienie jakichś kanalików między tą moją ziemską „duszą“ a absolutem lub pra-łonem.