Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/410

Ta strona została przepisana.

w pewnych momentach, a zresztą korzystali z wymyślonej dla swej wygody licentia poetica, zapominając lub nie wiedząc, że materyałem dzieł literackich są nie tylko szczegóły życiowe, które ich zdaniem można wydąć, rozciągnąć, „oczyścić z naleciałości“, lecz także stosunek ilościowy i jakościowy tych szczegółów do siebie, morfologia życia. A więc zważać też trzeba np. na pewne stałe w życiu minimum i maximum namiętności, znaczenie przypadku, procent nieprawdopodobieństw, robienie życia, jego asocyacyjność, autoironię, pozory symetryi i przełomów, polaryzacyę charakteru, powtarzania się, .....„są chwile w życiu ludzkiem...“, współczesne sobie dwa odmienne kierunki duszy i życia, i wiele rzeczy, które tylko w sposób nieledwie zabawkowy poruszyłem. Obowiązek zmusza mnie do dodania, że do zastanawiania się nad sprawą techniki faktów życiowych skłonili mnie głównie Kleist, Hebbel i Schopenhauer.
9.) Moje uwagi na temat roli słów w procesie myślenia nie mają bynajmniej na celu zaniechania słów wogóle. Idzie mi tylko o doskonałą świadomość ich względności i większe niż dotychczas uwzględnianie kształtów i treści stanów psychicznych, które słowami rozbijano, a nie opisywano. Powyższej uwagi jednak nie należy brać tak patetycznie i szablonowo, że są cuda, których wysłowić nie można itp., — jak tego wzór dał Mickiewicz na początku Improwizacyi. Owszem, idzie mi raczej o ulepszenie, zróżniczkowanie, spotęgowanie aparatu słów, tak aby można było mówić faktami, sygnalizować sobie wzajemnie całe kawały duszy. (Poetycznie: symfonie szczerości zamiast poszczególnych dźwięków.) Wówczasby może zaczęły się wyrównywać przepaście psychiczne między ludźmi. Cóż jest do tego potrzebne? W pierwszym rzędzie wydobycie na jaw podziemnego życia psy-