mógł np. przynosić jej jeść, czytał jej, gadał do niej androny; jednem słowem wydawał się ojcu przecież parodyą jego samego (punkt wstydliwy). I z tego więc względu była Strumieńskiemu na rękę historya z Berestajką, dzięki której mógł Pawełka wykluczyć od dalszej poufałości. Taka dyspozycya w duszy Strumieńskiego naturalnie wnet wymyśliła (sic!) sobie odpowiedni zbieg okoliczności, któremu on rzekomo dopiero ulegał.
Przestał się więc zajmować Pawełkiem, nie wiedząc, że w tegoż duszy dzieją się dalej na tle jego posiewu szczególne rzeczy. Tu muszę wprzód wspomnieć o czemś, co jak mi się zdaje zdarza się u wielu dzieci, choćby były dziećmi o przeciętnej intelligencyi, takiemi, które wyrastają potem na pospolitych ludzi. Jest to wykluwanie się jakiejś odrębnej dziecięcej filozofii, która polega więcej na wrażeniach i fantazyi, na niedokładnem jeszcze poznaniu świata otaczającego, niż na genialności, i z czasem wskutek bliższego obznajomienia się z łańcuchem życiowych stosunków znika zupełnie, nie mając żadnych konsekwencyi. Mógłbym na potwierdzenie tego spostrzeżenia najpewniej znaleźć dowody w wielu dziełach, nb. poetyckich (np. prawdopodobnie u Jean-Paula), bo naukowe jeszcze nie zaszły tak daleko, ale na podorędziu posiadam tylko dwa cytaty. Jeden z pewnego czasopisma z artykułu o Tołstoju. Autor wspominając o pierwszem dziele Tołstoja pt. „Lata młodociane“, przytacza zeń taki ustęp:
„...Miałem wrażenie, że oprócz mnie niema nikogo i nic na całym świecie, że rzeczy nie są rzeczami lecz wyobrażeniami, które tylko wtedy się ukazują, gdy na nie skieruję uwagę, i że te wyobrażenia natychmiast znikają, skoro tylko przestaję o nich myśleć..... Bywały
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/417
Ta strona została przepisana.