zakresie. (Palingenetyczne pomysły zdają się być nie tylko modą i prądem, ale mogą je oryginalnie powziąć i dzieci[1]).
Zmusiły do konsekwencyi! Jakże przesadnie brzmi to określenie, bo przecież te konsekwencye były takie malutkie. A oto są one: Stosunek szkraba z Kseńką Pałubą rozpoczął się od litości. Razu pewnego mianowicie przyszła Kseńka do dworu i stojąc u bramy, zdawała się prosić o jałmużnę. Dano jej coś tam i kazano iść precz. Pod wpływem tego widoku wahające się uczucia i myśli Pawełka przechyliły się w sympatyę ku Kseńce. Łzy stanęły mu w oczach, pobiegł do domu, nakrajał bułki, posmarował masłem i wyniósł to Kseńce w skrytości przed ludźmi, prosząc ją, by nikomu nic nie mówiła. Powtórzyło się to kilka razy i ten sam Pawełek, który od swojej Pałuby oczekiwał jakichś pałaców podziemnych, teraz nawet wstydziłby się wspominać jej o tem, owszem sam był ofiarodawcą, wynosił jej jadło, konfitury, pieniądze, raz nawet bogaty szal, który w tym celu ukradł matce. Kseńka była zrazu na tę hojność panicza obojętną, potem jednak poczuwszy w sobie wdzięczność, przynosiła mu w zamian owoce: maliny, borówki, orzechy, które Pawełek zjadał zawsze sam w ukryciu, nie dzieląc się z nikim tymi specyałami, a czego nie dojadł, to zostawiał sobie na potem. Raz nawet dała mu wilczych jagód, ale Pawełek miał się na ostrożności. Przynosiła mu potem także kwiaty, wreszcie raz zaproponowała mu, żeby poszedł do lasu, ona go tam spotka, i będą razem rwali czereśnie — choć już czas na te owoce minął — aby je potem konsumować w pewnej opuszczonej chacie na polance, w której mieszkiwali ogólnicy najmowani do żniw. Tak się też stało, ale przy tej sposobności nauczyła Kseńka swego pani-
- ↑ Dopiero po napisaniu „Pałuby“ wpadła mi w ręce powieść Daniłowskiego pt. „Z minionych dni“, której można przyznać wielkie zalety poetyckie, ale pomysł palingenetyczny zastosowany jest tam tylko dekoracyjnie i bezkrytycznie: poeta pozostaje niejako w epoce ka-miennej tego pomysłu, bo dopiero odkrywa go i pieści się nim, upatrując między działalnością Wiktora a przyczynami śmierci jego syna jakiś tajemniczy związek. Wspominam o tem dziele także dlatego, że niektóre ustępy w niem, mianowicie opis rozpaczy Maryi po śmierci Wiktora przypominają nieco „Pierwszą próbę w głąb“ i ktoś mógłby mi zbyt skwapliwie zarzucić naśladownictwo.