Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/429

Ta strona została przepisana.

cza pewnych rzeczy, wskutek których zaczął on o szóstem przykazaniu nabierać innych wyobrażeń jak dotychczasowe, całkiem naiwne i jednostronne. Pawełek był zaskoczony takiem rozwiązaniem sytuacyi, wkrótce jednak, po przebyciu pierwszych strachów, gustować w niem zaczął. Ale dodać trzeba, że całe połączenie tego epizodu z kompleksem Angeliki było jakby zewnętrzne i dodatkowe, przypadkowe, gdyż weszły tu w grę zmysłowe pierwiastki, jakich przedtem wcale nie było, a wrażenia, otrzymywane za pośrednictwem nowej Pałuby, wyrugowały teraz dawną. Tu muszę także zmienić nieco powiedzenie, że Pawełek uwierzył, iż to jest ta sama a nie inna Pałuba. Właściwie bowiem Pawełek nie wierzył, że to jest akuratnie ta sama osoba co na obrazie, lecz wiarę jego (por. Trio, punkt 6.) możnaby zdefiniować raczej w tym kierunku, że jest to wprawdzie może i ta sama pani, ale wypędzona i przeto wynędzniała i biedna, lub że jest to zastępczyni, wysłanka, wogóle istota, mająca jakąś tajemną, jej samej może niewiadomą styczność z damą z obrazu.
Teraz jednak, jak już zaznaczyłem, gwałtowne nowe wrażenia usunęły na dalszy plan snute dotychczas jużto dowolnie, jużto musowo upiorowe kombinacye, i sprawa Angeliki w duszy Pawełka z bajkowej, widmowej, stała się płciową. Właściwie nie była to już ta sama sprawa, ale nowa, nowy płat rzeczywistości, o własnej autonomii, podobnie jak autonomicznemi ogniwami (chociaż w sposób mniej widoczny) były fakty z demonem, z sosną, a historya Pawełka, zatytułowana na zewnątrz „Angelika-Pałuba“, błyszczy tylko pozorną jednolitością. To nawiasem, bo do dalszego potrzebne.
Ponieważ Pawełek na piękności kobiecej jeszcze się nie znał, szablonu „miłości“ jeszcze go nie wyu-