cił jej błagalne spojrzenie, prosząc niem o tolerancję, ona zaś milcząc spełniała swe czynności przy chorym z anielską cierpliwością, na dnie której znalazłbyś jednak szczyptę tryumfu z tego, iż niby stało się tylko to, co ona dawno przeczuwała (?). Co widząc Strumieński błogosławił ją wzrokiem, kruszył się w proch, przyrzekał, psem siebie robił.
Wprawdzie Strumieński wiedział na uboczu, iż Ola nie ma słuszności z tych powodów, z których ona chciała mieć słuszność (bo ona podejrzywała go o różne głupie rzeczy, których nie było), jednak nie sądził jej rozumem i dobrowolnie poddawał się pod przewagę jej „czystego charakteru“. Cokolwiek mogła myśleć, w idei miała jego zdaniem zawsze słuszność, bo czy zepsucie nastąpiło wprost, czy pośrednio przez fluidum, to było wszystko jedno (?): rzecz była tak prosta (?), tak bardzo prosta. Twarz Oli przy gromnicach, zapalonych przed świętymi obrazami na intencyę chorego, sama wydawała się świętą; i tak nowożytność odpadła z niego jak sen szatański, a z potarganych mgieł ukazał się kościół. Prawdą było to, co mówił ksiądz Huk, że odszczepieńcami od religii bywają najczęściej ci, co obciążyli swe serce ciężkim, niewyjawialnym grzechem; a on czyż nie mógł swego nazwać tak otwarcie, że aż drastycznie?[1]
Sprawa Angeliki wstąpiła teraz na swym zodyaku wyraźnie w znak etyczny. To słowo znał Strumieński już pierwej, ale teraz dopiero przyszło mu na myśl, że to to. Wiedział on, że ludzie wynajdują jakieś nowe moralności, lecz rzekł sobie teraz wyraźnie, iż zanim one się na coś zdecydują, trzeba się kierować tem, co mądrość wieków ustaliła i w sumieniu ludzkiem do wierzenia podała. Cóżeś zrobił z tem ciałkiem młodem, które się
- ↑ Pendant do klasycznego aforyzmu z „Bez Dogmatu“: „Wszystkie systemy filozoficzne po kolei dyabli biorą, a msza św. po staremu się odprawia“.
Aforyzm ten figuruje w „Księdze złotych myśli z dzieł Sienkiewicza“.