przez ciebie przedwcześnie pokalało (?), a może wyczerpało? Jakiemi wyobrażeniami zaludniłeś fantazyę własnego dziecka? Jakiem prawem targnąłeś się na jego nieśmiertelną duszę? Uginał się sam pod brzemieniem tych zarzutów i nie próbował przeciwstawiać im, że przecież on tylko... Alboż wówczas, gdy z nim rozmawiał i budował pałace w jego duszy, czyż tak wyraźnie odważał każde słowo, że przysiądzby mógł, iż nie zakradło się tam nic erotycznego; alboż słowa nie mają specyficznych dźwięków materyalnych, które przeniesione w obce ciało trącają te same struny nerwów, na których zostały wygrane? Nie ulegało wątpliwości, że był erotomanem i tylko przyczepiał listki figowe swoim „ideałom“. Nauka udowadnia, iż właśnie tacy, jak on, pseudoidealiści, pustelnicy, asceci, platonicy, są w gruncie rzeczy największymi lubieżnikami. Nie ulega wątpliwości, że on, pan Strumieński, jest zdeprawowanem indywiduum, widocznie ma już taki charakter osobisty, skąd się to wzięło u niego? Nakazywał sobie obrzydzenie przed samym sobą, opluwał własną duszę, i mnóstwo najszlachetniejszej energii umysłowej rozpraszał na nierozsądne wyrzuty sumienia[1].
Tak oryentacye zdrowotne, poznane już do syta w poprzednich ustępach, znowu wzięły w nim górę. Równocześnie wypłynęły na wierzch także oryentacye, w których główną rolę gra słowo „natura“ (z rozdz. XVIII.), lecz ostrze ich skierowane było tym razem przeciwko niemu. „Był wdzięcznym“ naturze za to, że w ohydnej parodyi ukazała mu esencyę i krytykę jego epopei miłosnej. Podziemna rzeka trysnęła cuchnącym jadem, przeżarła wszystkie kwiaty egzotyczne, i wydobywała się z ust Pawełka.
Hejże ha — otóż-to z ust tych rwały się niecen-
- ↑ Rozwaga w kierunku sumienia jest rozwagą w kierunku najmniejszej fatygi umysłowej, przyczem ma się to paradoksalne uspokojenie, że się przeciw sobie samemu wystąpiło.