zmiażdżyć, i doznając rozkoszy zmysłowo-ojcowskich, pytał go: co ty mówisz... czy ty wiesz co ty mówisz dziecko? — jakby się tylko skarżył przed nim.
Całą „miłość“ widział teraz przykutą do jakiejś skały mięsa, ociekającego obrzydliwością, skały pełnej ukrytych rozpadlin, chytrej i drapieżnej. Czemże była cała historya Angeliki, jeżeli nie arabeskami naokoło całkiem prostych świństw? Co tkwiło we wszystkich obrazach jego i jej, co tworzyło „Księgę miłości“? A jego dzieje erotyczne — czyż nie były właściwie stekiem dziwactw fizyologicznych: owo hymen cornutum, szaleństwo Angeliki, i jej samobójstwo, te urodzenia dzieci niewiadomo skąd, te próby w głąb, wreszcie to zdziczenie Pawełka, naokoło zaś siebie widział innych ludzi z innemi przypadłościami „miłosnemi“, których istniał cały park. A on sam nierozerwalnym łańcuchem jakiegoś charakteru, jakiegoś atawizmu, tradycyi, czy naśladownictwa, należał do tego dusznego świata brudnych ciemności — aż oto nagle z tych ciemności wybiegła błyskawica i ukazała wnętrzności zdarzeń. Pawełek leżał w agonii (?) — w kąt poszły wszystkie piękności, romanse i figle, życie rzeczywiste gruchnęło go obuchem w głowę, miłościowe fiksyfaksy całego życia przekreślała ta jedna błyskawica najmacalniejszej, najbezpośredniejszej odpowiedzialności etycznej. Więc napisał w swej „Księdze miłości“ ogromne finis i przysiągł u Boga, że jeżeli Pawełek wyzdrowieje (a więc postawił warunek!), to on nigdy w życiu ani Oli ani... żadnej innej kobiety nie dotknie!
O panie Strumieński, w jakiż to popadłeś chaos!
Ta waryacka rzeczywistość, doprowadzająca teraz do zamętu ten nieuzbrojony umysł, to była właśnie Strumieńskiego Pałuba. Najważniejszą i najlepszą cząstką
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/435
Ta strona została przepisana.