dencyę tych idei, jedne przychodzą do niego za późno, inne wcale nie przychodzą, a kto sam nie siedzi w obserwatoryum, ten dowiaduje się o ideach z drugich i trzecich ust, poznaje je w formie sfałszowanej i uproszczonej. Cóżto jest zresztą „idea współczesna“? Często jakiś odświeżony stary komunał. Oprócz „idei“ ogromny jeszcze wpływ na umysły ludzkie wywierają typowe sytuacye rozrzucone w utworach literackich — te zaś wpływy i im podobne są zbyt skomplikowane, żeby je wyliczyć w życiu własnem, a cóż dopiero w życiu człowieka powieściowego.
Dzięki szkole poznaje się zazwyczaj w młodości idee i walki idei takie, jakie interesowały starszą generacyę, dopiero potem się to wyrównuje; niektórzy zaś nigdy nie doganiają teraźniejszości. Stąd taki zlepek anachronizmów ze współczesnościami jak Strumieński. Trzeba też wiedzieć, że gdziekolwiek zejdzie się z sobą dwóch myślących ludzi, tam powstaje nowe źródło kwestyi, nowe oryginalne zróżniczkowanie jakichś ogólnie przyjętych oryentacyi; np. w stosunku Strumieńskiego z Angeliką.
Str. 59. w. 9....płytkie głębokości...
Tu muszę popełnić herezyę i przyznać się, że mam na myśli takie „idee“, jakie są w „Irydionie“ lub „Królu Duchu“, — szerokie historyozoficzne lub kosmiczne kombinacye. Zwłaszcza idzie mi o ideę palingenezy.
Idea ta imponuje ludziom jedynie dlatego, że połączone są z nią dalekonośne, monstrualne obrazy: jak dusze wędrują z ciał w ciała, i to się dzieje przez miliony wieków — strach! Uwielbiacze tego rodzaju idei, działających bardziej fantastyczną atmosferą niż sensem, wydają mi się podobnymi do tego chłopa galicyjskiego,