„Znakomite niewiasty“. Przy pierwszej redakcyi „Pałuby“ niemało mi szło o to, żeby imię „Angelika“ wywoływało pewien stały nastrój w czytelniku, przypominający mu coś anielskiego, idealnego. Imię zaś „Berestajka“ ma dla mnie znaczenie dwóch pamiątek: i jako ślad dawnych wspomnień i jako ślad rozmyślań nad psychologią snu. Śniło mi się mianowicie raz, że jako mały chłopak biję się z innym chłopcem, brzydkim a ubranym jakby w jakiś habit zakonny, na sposób Tybetańczyków z Podróży Landora. Zrazu miałem nad nim przewagę, potem jednak on obił mnie straszliwie. Nazywał się Beresaczko. Otóż zbudziwszy się przyszedłem do przekonania, że nazwisko to pochodzi ze zrobionej we śnie kumulacyi nazwiska „Borodajko“ (które nosił jeden z moich kolegów gimnazyalnych, zresztą całkiem mi obojętny) — ze słowem Beresteczko. Ale zdawało mi się, że proces kumulacyi wskutek powolności snu nie został zakończony, gdyż ostateczny rezultat powinien był brzmieć: Berestajko, a nie: Beresaczko. Otóż żeby niejako naprawić, zaokrąglić ten „pałubizm“ snu, wpakowałem nazwisko „Berestajko“ do mej powieści, — robiąc to właściwie wbrew jej duchowi, ponieważ szanując twory rzeczywistości powinienem był zatrzymać nazwisko: Beresaczko.
Str. 71. w. 26. ...na dnie duszy...
Słowa „dusza“ używam w starem znaczeniu, tj. jako urojonego substratu wszystkich naprawdę dostrzegalnych zjawisk psychicznych: wyobrażeń, myśli, uczuć, kojarzeń logicznych i nielogicznych, i wszelkich przedmiotów duchowych albo uświadomionych albo takich, które mogą być uświadomione, — a więc nawet wizyi,