Str. 168. w. 29. ...co dla Hamleta było chwilowem powiedzeniem...
O ile mi wiadomo, najnowsi badacze „Hamleta“ zarzucili już ten pogląd, który w połączeniu z wielu innymi modnymi przesądami stał się gruntem, na którym wyrosło „Bez dogmatu“ lub nieco później naśladowane z zagranicznych dekadentów potępienie rozumu itd. Zacytuję np. dziełko Gelbera pt. „Problemy Szekspira“. W dziełku tem autor ze znacznym nakładem bystrości udowadnia, że Hamlet musiał postępować tak, jak postępował: nie wierząc duchowi ojca, chciał mieć objektywne dowody zbrodni swego ojczyma i dlatego urządził śledztwo zapomocą sztuki, odegranej przez aktorów; był to w danych warunkach środek jedyny lecz pewny. Potem Hamlet cofa się przed zamordowaniem modlącego się Klaudyusza, bynajmniej jednak nie ze wstrętu przed czynem, lecz tylko z tego powodu, że wierząc w życie pozagrobowe (to wstrzymuje go także od samobójstwa) nie chce, żeby się zbrodniarz dostał do nieba. Co prawda Gelber naciąga swoje wywody do innego planu pojmowania: mianowicie, że w „Hamlecie“ jest problem religijny, kolizya rozumu z dogmatami. Ten plan jest również tylko jednostronny, cząstkowy. — Gdybym próbował do „Hamleta“ zastosować rezultaty „Pałuby“, zwracałbym może uwagę na to, jak Szekspir nie dopuszcza pierwiastka konstrukcyjnego lecz naśladuje zygzaki życia, jak z obowiązkiem zamordowania Kladyusza splata się komedya charakteru Hamleta, to znaczy jak ten charakter wyzyskuje ów obowiązek w celu wyżycia się, jak Hamlet sam tworzy sobie kontrasty, jak życie samo dostarcza mu różnych analogii i półanalogii, wreszcie jak wybitnie zaznacza się w tej sztuce rola pierwiastka pałubicznego, zwłaszcza w akcie V-tym, gdzie przypa-
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/475
Ta strona została przepisana.