że jest takim a takim, należałoby potem zaatakować go od strony subjektywnej, wykurzyć go z jego ostatniego azylum, zniszczyć jego argumenta. A że, jak Holzapfel stara się wykazać we „Wszechideale“, trudności etyczne redukują się jużto do kwestyi techniki pożycia ludzi ze sobą, jużto do kwestyi wykształcenia, więc mojem zdaniem, zbadanie geografii duszy (kompleksu α, β, γ...) jest tu konieczne. Wreszcie, ponieważ „summum jus summa iniuria“, i robiąc z kogoś preparat kryminalny, wyrządza mu się krzywdę bez względu na korzyść tzw. „ogółu“, — przeto skalpel powinien zawierać moc leczniczą, badanie samo powinno być kapłaństwem, któreby nikogo nie oszczędzało — nawet samego badania.
To są wszystko praktyczne utopie, ale chciałem pokazać to, co się znajduje na końcu idealnego przedłużenia linii zawartych w tej sieci rozumowej, którą pokryta jest „Pałuba“. Skoro Lutosławski usiłuje ściągnąć Królestwo Boże na ziemię zapomocą filologii i sentymentalnej szczerości, to ja sądzę, że szczerość bez narzędzi szczerości odniesie taki sam skutek jak wyprawa krzyżowa dzieci. Kompleks α, β, γ... to nie taka łatwa historya jak się z zewnątrz wydaje; wiadomość o prawach nim rządzących wejść musi wpierw w krew ogółu — i dlatego-to może za jakie tysiąc lat „Pałuba“ naprawdę wyjdzie w szkolnem wydaniu, jako próbka psychologii z kamiennej epoki ludzkości.
Str. 207. w. 10. i nast. Podobnie str. 174. w. 27. i n.
Str. 208. w. 18. i n. ...aby dać jakiś równoważnik powieściowy za subjektywny wygląd wzruszeń i uczuć Strumieńskiego.
Mowa o tej stronie życia, w której uczucia i myśli