Str. 250. w. 30.
Takich frazesów jest mnóstwo w potocznem życiu. Genezę ich już raz wytłómaczyłem w uwadze do str. 52., dodam tylko, że używa się ich w sposób zabobonny i naiwny: jest to niejako grafologia w odgadywaniu charakterów. Człowiek, który z czyjegoś chrząkania nosem, sposobu siedzenia, chodzenia itp. ważnych oznak, wnioskuje o jego charakterze, zamiast zważać na słowa i czyny, podobny jest do tej narzeczonej, która otrzymawszy list od narzeczonego, zamiast w liście podchwycić setki „naturlautów“, poszła z nim do grafologa.
Str. 259.
Szczegół o narzeczonym-lowelasie, piszącym modlitewnik dla swej narzeczonej, zaczerpnięty jest z rzeczywistości.
Krakowska Akademia Umiejętności powinnaby ogłosić konkurs na rozprawę o tem, jaki stosunek zachodzi między zamaskowaną pornografią w życiu i w piśmiennictwie a tępieniem otwartej dyskusyi o tajnikach erotycznych i fałszywym idealizmem. Wiele materyału dostarczyłby Fredro, gdyby ktoś odważył się przywiązać wagę do jego pornograficznych utworów i zestawiwszy je z jego oficyalną poezyą, poczynił wnioski o zapatrywaniach jowialnego komedyopisarza na kobiety i na „miłość“. Sięgnąćby także należało do sztuk naszych sympatycznych jak Bałuckiego, Przybylskiego. Swego czasu zwrócił mi ktoś uwagę na jeden bardzo charakterystyczny szczegół w „Wicku i Wacku“: Obaj ci urwisze wpadają na scenę, goniąc za dziewczętami wiejskiemi — zapewne tylko w celu niewinnego flirtu? — a publiczność wcale się tem nie oburza, widocznie nie uświadamia so-