Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/504

Ta strona została przepisana.

potezy, wypowiedziane w „Trio“. I wnioski są inne. Przybyszewski potępia uspołecznienie się słowa, a więc zróżniczkowanie go, i wywyższa muzykę ponad słowo, dlatego, bo on idzie za ulubioną dziś w myślicielstwie modą spierwotniania (wzór: Nietzsche). Moda ta polega na tem, że wyszukuje się jakąś starą genezę, porównuje się ją z dzisiejszym stanem rzeczy, nb. na jego niekorzyść i mówi się, że potrzeba robić tak, jak ongiś było, — „nawiązuje się“. Za dowód — starczy odległość historyczna. Ja natomiast traktuję słowo tak, jak to dotychczas robiono: nie jako okrzyk, wydany z okazyi jakiegoś uczucia lub spostrzeżenia, lecz jako próbę opisu kształtów i stosunków tak zewnętrznych jak psychicznych. Dlatego też żądam zróżniczkowania aparatu słów, a sądzę, że w tym kierunku zdąża zarówno nauka jak poezya, chociaż poezya jest niecierpliwsza, podobna do wyżła, który, wyprzedzając myśliwca, na prawo i na lewo węszy i tropi. Zestawienie jej z nauką mniejby może gorszyło czytelników, gdyby wiedziano, ile błędów poetycznych bywało zawsze w tzw. nauce, — co udowadnia Mach.
Przebaczcie mi panowie uczeni, że znowu wyłuszczam rzeczy znane wam tak dobrze, lub jeszcze lepiej.

Str. 394.
Jean-Paul w dziełku „Kapelan Schmelzle“ próbował pokazać w tchórzostwie punkt, w którym ono jest właściwie męstwem, ostrożnością, wynikiem silnej wyobraźni. — Bardzo dobrym tematem byłoby pokazać na jakimś wypadku przeróżne fale psychiczne, przepływające pod słowem „wdzięczność“, tak np., żeby się ona stawała nawet niewdzięcznością. Nb. dopiero potem po-