Cała ziemia się odnowi,
A Ty odsłoń twarz,
Jeśliś jest, daj znak ludowi,
Wielki Ojcze nasz!
Nie wiem już pod wpływem czego, powstała też wówczas we mnie teorya, że niektóre ideały, dalej nauki, wreszcie miłość i poezya mają w sobie pierwiastek odśrodkowy, bo wzięte na seryo i przeprowadzone aż do końca musiałyby zniszczyć człowieka. W mojej nowelli jest jednak mowa nie tylko o zniszczeniu jednego człowieka, ale i całego świata: przypuszczam tam bowiem istnienie pewnego metafizycznego fluidum, rozlanego wszędzie, które „kiedyś na małym punkcie wstrząśnięte dźwiękami zbudzonego Dzwonu może zapłonie i świat rozsadzi“. Jest to tak pomyślane, że ideał w jakimkolkolwiek zakątku świata konsekwentnie spełniony wydaje z siebie iskrę, zdolną zapalić owo fluidum. Hipoteza, że zdarzenia umysłowe mogą oddziałać na świat zewnętrzny i rozluźnić go, zaczerpnięta jest z Schopenhauera, a raczej z „Homunculusa“ Hamerlinga, w którym-to poemacie wszyscy ludzie postanawiają w myśl teoryi schopenhauerowskiej wywołać w sobie równocześnie żądzę niebytu i tak „wolę zaprzeczyć“. Marya Dunin ma być właśnie symbolem pierwiastka odśrodkowego, przemytnikiem, łącznikiem obu światów.
Z pierwiastkiem odśrodkowym walczy jednak pierwiastek dośrodkowy, instynkt samozachowawczy ludzi i świata. Świat wytrzymuje tylko pewne maximum brania rzeczy na seryo, w ostatecznej bowiem chwili działa wentyl, który nadmiar wyrzuca a ideał redukuje do przyzwoitej miary. W człowieku klapa bezpieczeństwa działa na dnie jego sumienia, jest to jego sanctissimum, w którem on szachruje niepostrzeżenie. A zwłaszcza lu-