Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/528

Ta strona została przepisana.

Po owem posiedzeniu wziąłem się do opracowania „Pałuby“ na nowo, tym razem tak, żeby się stała jednolitym kryształem, który w jakimkolwiek przekroju pokazuje te same znamiona. Że fabuła „Pałuby“, urodzona li tylko w duchu ekstrawagancko-poetycznym, przeznaczona na zastraszanie „filistrów“, właściwie nie bardzo się nadawała do demonstrowania na niej tych prawd, które już oddawna gromadziłem, to poznałem za późno, — gdy już pewna część owej fabuły nasiąknęła ideą pałubiczną, gdy oba imiona: Angelika i Pałuba, w brzmieniu biegunowo od siebie różne, stały mi się niemal symbolem dwóch form pojmowania rzeczywistości, gdy tedy „Pałuba“ zaczęła mieć już historyę, od której sympatyi mojej oderwać nie mogłem. Pozostałem więc przy temacie, — lecz postanowiłem przy powtórnem jego opracowaniu zastosować zupełnie nową metodę literacka, której ideał oddawna już świtał mi w głowie. Polegała ona na przeniesieniu punktu ciężkości z „arcydzieła“ do warsztatu poetyckiego, więc poza dzieło, tam, gdzie tryska właściwe źródło poezyi. Spodziewałem się, że przy takiej metodzie niezupełna odpowiedniość tematu nawet oprocentuje się, gdyż będę miał sposobność zademonstrowania pałubizmu nie tylko na stosunku Strumieńskiego do życia, ale i na warstwie literackiej mego dzieła, tj. na stosunku moim do tematu i do sposobu opracowywania go w każdym nawet ustępie. Ale zabrakło mi odwagi, sił i czasu do takiego zadania, które wymagałoby niejako prowadzenia pamiętnika literackiego, objaśniającego każdą fazę tworzenia. Zamierzałem też pierwotnie powieść moją przeciąć na dwie połowy w ten sposób, żeby na każdej stronicy na górze opisywać suche fakta, a pod kreską, niejako w suterenach, zamieszczać wszelkie psychologiczne uwagi autora o tych fak-