nie byłaby taką, gdyby nie druga połowa, pisana przez autora przeważnie dla siebie samego.
∗
∗ ∗ |
Jeszcze o wrażeniu. Jednym ze zwykłych warunków wrażenia — czyli „wzruszenia estetycznego“ — jest, o ile mi się widzi, potrącenie o jakiś stan duchowy, któregośmy się dobrze wyuczyli, który nam w krew przeszedł, wogóle o jakąś reminiscencyę. Możemy to stwierdzić na sobie: kiedy np. pogrążeni jesteśmy w rozpaczy, płacz powstaje w nas zwykle dopiero w chwili, gdy nas nawiedzi myśl: „jakiś ty biedny!“, tj. wyobrażenie siebie jako nieszczęśliwej osoby, albo gdy nas kto pociesza, — z czegoby nawet wnosić należało, że płacz często jest już aktorstwem uczucia. Wzruszenie ogarnia nas łatwo, gdy słuchamy lichych dramatów, np. bomb patryotycznych, które trącają w nas doskonale wyćwiczone struny. Proszę też każdego, który te słowa czyta, by sobie o ile możności przypomniał, kiedy-to ogarniało go wzruszenie przy czytaniu jakiejś książki, czy nie często w miejscach najgłupszych, których poziom umysłowy dawno już porzuciliśmy, w ustępach sentymentalnych, uroczystych itp., o którychby nam wstyd było mówić? — Na IV. akcie „Dzwonu zatopionego“ jestem wzruszony, słuchając bicia dzwonu, bo to wzbudza we mnie tysiące reminiscencyi — bardzo głupich. A jaką rolę w takich wzruszeniach „artystycznych“ gra egoizm! Wiersze, które niegdyś umiało się na pamięć, czyta się i dziś ze ściśnięciem serca, wielu uważa „Fausta“ dlatego za najpiękniejszą operę, bo nie poznało innej w młodości, a „Króla Ducha“ czci dlatego, bo daje im szerokie pole do popisów filologicznych. Ilekroć tedy „twórcę“ w chwili,