Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/65

Ta strona została przepisana.
III. Intruz.

P
Po śmierci swego podwójnie pozornego ojca Piotr Strumieński zmuszony był dalej prowadzić jego taktykę wobec rodziny. Ogłoszono go za intruza, za łotra, który podstępnie wyzyskał niedołęstwo umysłu starego Strumieńskiego, i wszczęto proces spadkowy, powołując się na rzekomy ustny testament. Wygrzebano różne rzeczy z przeszłości rodziców Piotra, poruszono kwestyę jego „chamstwa“, a jeden ze Strumieńskich, znany pojedynkowicz, czyhał na sposobność zmuszenia go do walki na białą broń. Również sąsiedzi, obrobieni przez Maryuszów, przybrali wobec niego nieprzyjazną postawę, a gdy objąwszy spadek, pojechał złożyć wizyty ceremonialne, przyjęto go z impertynencką grzecznością wszędzie, gdzie w domu nie było córek na wydaniu. Ci, co byli łagodniejsi, mieli mu za złe jego grzeszne pochodzenie. Bękart, syn jakiegoś tam gajowego czy fornala — te dwie sprzeczności wypowiadano jednem tchem.
Tak złożyło się, że młody Strumieński, podobnie jak jego przybrany ojciec, stanął izolowany wśród ludzi nieprzychylnych mu i zawistnych, — a nie wiedział, że we wrogiem usposobieniu bez żadnych głębszych, osobistych przyczyn, nikt wytrwać nie ma potrzeby. Upokorzenia z czasów młodzieńczych, pamięć własnego niedostatku wśród wyższych potrzeb kulturalnych poznawanych wówczas, nauczyły go cenić potęgę pieniędzy jako wartości materyalnych, dających się łatwo zamienić na intellektualne i uczuciowe, i nakazały mu strzedz czujnie a z bezwzględnym egoizmem tych tak szczęśliwie nabytych skarbów. Zrazu próbował wprawdzie zbli-