Stało się jednak, że pomimo takich bardzo anielskich teoryi tematy „Księgi Miłości“ trzymały się więcej piekła niż nieba. Ten sam stosunek przybierały do siebie także odpowiednie pierwiastki w kochaniu, i to właśnie stanowiło dla Strumieńskiego i Angeliki ten tajemniczy węzeł, o którym oboje naumyślnie prawie nie wspominali, ale który ich łączył najwięcej.
Nie mogło jednak być inaczej, skoro czuli, że mimo obopólnych starań powstają między nimi wciąż nieporozumienia, i to w sprawach, które im się wydawały dość prymitywnemi, — dlatego, bo nie wiedzieli, że z niemi są związane najgłębsze korzenie ich charakterów. I tak np. chciał Strumieński, by Angelika nauczyła się bodaj tyle po polsku, żeby mogła przy jego pomocy poznawać ulubione mu książki polskie, i rozumieć a nie tylko odczuwać pieszczotliwe i słodkie słowa, które żartem lub przez zapomnienie wypowiadał do niej w tym języku. Ona, zniecierpliwiona po kilku próbach, przerwała te niemiłe i trudne lekcye, skarżąc się, że on widocznie chce ją tu zaaklimatyzować; Strumieński zaprzeczał, robił jej wyrzuty, że go obwinia o jakieś filisterskie przesądy, — a przecież Angelika nie tak bardzo się myliła. Jej tajnem życzeniem natomiast było, żeby mąż sprzedał majątek i wyjechał z nią w podróże. Pokryjomu nudziła się w Wilczy, mówiła sobie, że jednostajność krajobrazu działa na jej talent zabijająco, że ten talent odczuwa niemal nostalgię za prawdziwem pięknem przyrody. Strumieński wyczuwał z lekkich alluzyi, o co jej idzie, zarzucał jej brak szczerości i zaufania, przyrzekał, że to się jakoś zmieni, mówił, że sprzedać majątku tak zaraz nie można, i — że przecież tutaj dobrze, taki zaciszny mają kącik, jakby stworzony dla miłości. O śmierci przez miłość nie było już mowy, tem
Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/82
Ta strona została przepisana.