ktycznie z lekka tylko marszczyły powierzchnię ich życia, wywoływały małe sprzeczki, jako preteksty do nowych seryi pocałunków, poczem oboje stwierdzali, że z każdym dniem kochają się coraz bardziej. Wszak tworzyli słynną a raczej osławioną parę waryatów, a w okolicy mówiono o ich pożyciu legendy, w których pod maską szyderstwa ukrywał się taki podziw i zazdrość, jakie bywają wobec samobójstwa.
Zaszedł jednak wypadek, który otworzył ukryte ruchome dno w tym statku miłości, płynącym niby na oślep w krainę ułudy. Na Angelikę przyszedł czas ciąży i wywołał różne zmiany w jej psychicznych dyspozycyach, oddawna zresztą przygotowywane. Najprzód zdawało jej się, że czuje, iż coraz bardziej traci talent i ochotę do artystycznej pracy. Była to może tylko auto-suggestya, bo Angelika wyczytywała swego czasu z książek, że aspiracye artystyczne występują zwykle tylko u tych kobiet, które chybiły swego właściwego, kobiecego powołania, i że gasną, jeżeli taka kobieta zostanie żoną i matką. Przekonanie, że tak samo jest i z nią, wzmacniała w niej obawa o swój intellektualny a w następstwie i towarzyski wpływ w domu Strumieńskiego, bo mniemała zarozumiale, że bądź co bądź talent jest posagiem[1]. A nie szło jej tylko o zewnętrzną stronę sprawy, tj. o to, by Strumieński nie wstydził się jej przed światem, lecz i o to, że jak sądziła, z pewną ujmą dla męża, jej kunszt malarski jest główną podstawą ich stosunku, a zarazem rękojmią miłości Strumieńskiego, bo umożliwia mu złudzenie dostępu do twórczości, czyli do tej dziedziny, którą z takim żalem porzucał. Gdyby jedynym czynnikiem tej miłości pozostała jej piękność, to ona, Angelika, spadłaby do rzędu tych kobiet, które
- ↑ Jaśniejszym przykładem będzie Otello, w którym obawa, by go Desdemona nie zdradziła (a może przeczucie, że tego wart), jest tak silna, że od wewnątrz wywołuje w nim uczucie przekonania o jej zdradzie:jakby instynkt samozachowawczy kompleksu obawy podtrzymywał fałszerstwem racyę bytu tego uczucia.