Pociąg nasz wyjechał z Warszawy po południu i pędził przez równiny tak szybko, że gdy się patrzyło na jego ciało wyciągnięte w biegu po szynach, mogło się zdawać, iż bieży dookoła jakiegoś dalekiego punktu, jak gdyby w ogromnej karuzeli podniebnej. Było to wrażenie wesołe i dziecinne. Harmonizowały z niem białe letnie chmurki, rozpostarte w równej jak sufit wysokości nad polskiemi polami, a tak blisko jakby się chciały przypatrywać kończącym się już żniwom.
Była godzina piąta. Właśnie oderwawszy się od widoków, wczytywałem się w tchnące grozą kolejową opowieści „Demona Ruchu“ Stefana Grabińskiego i jak prawdziwy filister rozkoszowałem się bezpieczeństwem własnej podróży w kontraście do tych awantur, — gdy wpadła mi do ucha rozmowa, tocząca się — niesamowitem chyba zrządzeniem — o tym samym przedmiocie.
— Czytała pani przygody kolejowe Grabińskiego? — pytał jakiś młodzieniec panienkę tuż naprzeciw niego siedzącą. Był to zapewne akademik z pierwszego roku, ponieważ miał o wszystkiem zdanie gotowe i stanowcze,
Strona:Karol Irzykowski - Z pod ciemnej gwiazdy.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.
Wagon astralny