Kapitalizm bowiem jest sposobem produkcji o zupełnie odrębnym charakterze. Nie prowadzi on, jak to czynił feudalizm i niewolnictwo, do zmarnienia sił produktywnych, lecz do ich najżywszego rozkwitu. Koniec jego musi zatem być całkiem inny, aniżeli starych społeczeństw okresu niewolnictwa i pańszczyzny.
Zwalczałem zawsze, między innemi też w rozprawie, zwróconej przeciw przyjacielowi memu. Bernsteinowi, w roku 1899, pogląd, jakoby socjalizm wyjść miał z zburzenia kapitalizmu. Pojmowanie to określiłem wówczas jako przesadne przystosowanie marksowskiego biegu myśli do celów krytyki rewizjonistycznej. Nie przeczuwałem, że to, co uważałem za bernsteinowskie niezrozumienie marksowskiego sposobu myślenia, stanie się kiedyś artykułem wiary bolszewickiej.
Uważałem za możliwe, że rozszerzenie kapitalizmu doznać może ostatecznie zatamowania o tyle, że życie nie będzie się rozszerzało równie szybko, jak siły produkcyjne, co mogłoby doprowadzić do chronicznej nadprodukcji lub do ścieśnienia produkcji przez kartele. Od tego czasu na podstawie obserwacji i prac teoretycznych, począłem z większym optymizmem spoglądać na zdolności rynku do rozszerzenia się. Ale i naówczas nie oczekiwałem nadejścia socjalizmu w następstwie chronicznej nadprodukcji, a tem mniej jednego z poprzedzających je kryzysów, które właściwe są kapitalistycznemu cyklowi kryzysów, lecz liczyłem się z urzeczywistnieniem socjalizmu w drodze zwalczania się przeciwieństw klasowych i wzrostu siły proletarjatu a więc, mówiąc z Marksem;
- „...buntu wzbierającej wciąż i wyszkolonej przez sam mechanizm kapitalistycznej produkcji, zjednoczonej i zorganizowanej klasy robotniczej“. (Kapitał I. Wyd . lud. str. 690),
Niewolnik i poddany musieli również buntować się w pewnych warunkach, ale niezdolni byli do trwałej i zorganizowanej walki klasowej, która byłaby bardziej rozwinęła ich zdolności. I gdyby było się kiedykolwiek udało pozyskać gdzieś władzę, nie byliby mogli nic innego z nią począć, jak z powrotem zamienić siebie w wolnych robotników, przywrócić stan, z którego wyszli. Okazali się niezdolnymi do nadania społeczeństwu wyższego stopnia rozwoju.
Potrafi to tylko klasa najemnych robotników i ona tylko znajduje w gospodarczych stosunkach swego czasu bodziec do tego i możność.