daje też potrzebny do jego sprawowania rozum; różnica polega tylko na tem, że oni to mówią o proletarjacie, w co carowie wierzyli odnośnie do swoich generałów.
Mógłby jednak ktoś podnieść pewne wątpliwości odnośnie do przykładu z jazdą konną. Dzisiaj rozpoczyna się ją na wyszkolonych koniach, z wyrobionym już aparatem technicznym, składającym się ze strzemion, siodeł, uzd, pod kierownictwem wytrawnych jeźdźców. Ale raz przecież człowiek musi nauczyć się ujeżdżać konia bez rzędu. Pierwsi ludzie, którzy wynaleźli tę sztukę, musieli przecież zdobyć się na odwagę, aby dosiąść konia bez uprzedniego przygotowania. Ci przecież nie mogli mieć przedtem żadnego doświadczenia. Musieli mieć więc odpowiednie do jazdy warunki i tylko w ten sposób osiągnęli cel.
Wydaje się to nieodpartem, a przecież tak nie jest. We wszystkich sprawach najtrudniej zbadać najpierwsze początki.
Są one osłonione grubą warstwą wieków. Szczególnie ma się tak ze sprawami, których początek sięga czasów przedhistorycznych. Tu skazani jesteśmy na pośrednie dowody i przypuszczenia.
Wszystko, co wiemy, zdaje się jednak wskazywać na to, że człowiek nauczył się jazdy wierzchem nie na koniu, lecz na ośle, o którym znacznie częstsze znajdują się wzmianki w czasach najodleglejszych jako o wierzchowcu, aniżeli o koniu. Osieł posiada mniej temperamentu, jest rozważniejszy, niższy, lżejszy i łatwiej go dosiąść. Przyzwyczaiwszy go naprzód do dźwigania martwych ciężarów, których zrzucenie z grzbietu nie mogło wyrządzić zbyt wielkiej szkody i wynalazłszy uzdę do kierowania nim, można było spróbować użycia go do przenoszenia ludzi.
Oswojony koń ułatwiał zrazu tylko, jak się zdaje, bieg szybkonogim młodzieńcom. Biegli oni obok konia, trzymając go za uzdę, podczas gdy koń unosił ich albo pociągał za sobą. Dopiero gdy koń skutkiem tego urósł na towarzysza człowieka i gdy ten mógł zastosować do niego środki techniczne i doświadczenia jazdą na ośle poczynione, zaistniały dla człowieka, który już spoufalił się był z koniem, warunki do jazdy konnej. U narodów, które jeździły konno, najściślejsza przyjaźń łączyła człowieka z koniem. Pierwsza próba jazdy wierzchem mogła się udać tylko na oswojonych koniach, a nie na dzikich, dopiero złowionych.
Strona:Karol Kautski - Od demokracji do niewolnictwa państwowego.djvu/25
Ta strona została przepisana.