„Dawniej to były na świecie „wielbony“. Na Kalwaryi jest ziobro z takiego wielbona, to takie będzie jak drzewko, a ząb to miał wielbon jak stępka. Jak taki wielbon legnął, to zaległ pól mili, a jak kroknął, to ćwierć mili. Te wielbony to nasze lasy brały jak konopie, a jak dwóch owczarzów stanęło, jeden na jednej, a drugi na drugiej górze, to sobie siekiery podawali“.
„Tam, pod nami, jest drugi świat. Jak u nas słonko zajdzie, to idzie pod ziemię i tam świeci. Jak słonko zajdzie, to się naprzód zanurza w morzu, potem morzem idzie na drugi świat, gdzie przez całą noc świeci, a na dzień przez morze wychodzi do nas i z tej przyczyny jest czerwone, gdy wschodzi.
Na tamtym świecie jest bardzo dobrze. Na jabłoniach rosną złote jabłka, na gruszach złote gruszki, a kury niosą złote jajka. Ludzie na tamtym świecie są tacy mali, jak „popki“ (lalki szmaciane), i są bardzo dobrzy. Wszyscy w porządnej zgodzie ze sobą żyją. Ci, co kopią sól w Wieliczce, słyszeli, jak na tamtym świecie baba na kury wołała: tiu! tiu! tiu!“ (Zabrzeż).
„Niebo jest to ogromny pałac, zbudowany z samych dyamentów i drogich kamieni. Ma niezliczoną ilość okien, przez które święci spoglądają na ziemię.
Strona:Karol Mátyás - Świat i przyroda w wyobraźni chłopa.djvu/11
Ta strona została przepisana.