Strona:Karol Mátyás - Świat i przyroda w wyobraźni chłopa.djvu/19

Ta strona została przepisana.

w leśsie, a ten leśny sie go przeląk bardzok. Tak mu ten chop podziękówał:
— Bóg ci zapłać, ześ go zabiuł, bo juz trzy roki za niem chodze a nimogę go podyś nikej. Tak zebyś go schowáł pod tom jodłom, w tem miejscu, (g)dzieś go zabiuł, a za dziewięć dni pódzies w to miejsce pod te jodłe, to bedzies tu miáł piniądze, ale zebyś sie nikomu nie zeznáł, bo jak sie zeznás, to umrzes.
A to buł Pieron. A ten may ptásek to buł Latawiec, ten ptásek, co podcás burzy látá po telegráfach, po lipach i Pieron za niem goni, co go kce zabić.
Ano więc posed ten leśny pod te jodłe i bráł se stamtąd piniądze, kupiuł se grunt, nakupiuł wołów, bydła, koni — a jego babie bardzok cudno buło, skąd on te piniądze pobirá: skąd i skąd? na kázdem miejscu go trapiuła.
Tak jednem razem połozyli się spać, tak ona go okropnie trapi, ze ona nikomu nie powié, nikomu sie nie zezná — a on jéj mówi:
— Idź ty gupiá, dzieby já ci sie zeznáł, ty nie musis wiedzieć o tem.
A ona koniecnie prosi, prosi, ze nikomu nie powié, nie i nie, tak wykusiła na niem: dzie i skąd. Tak jéj powiedział. Tajak sie jéj zeznáł o wszystkiem, tak dru-